13 sierpnia 2013

Kuźnia Przeznaczenia 05: Poziom Zero

Siemka ludzie !
Sorki, że mnie dawno nie było i nie wiem kiedy będzie następna nota, ale mam usprawiedliwienie
na moją nieobecność.
Po pierwsze - wakacje, byłem, wyjechałem, jakiś czas temu wróciłem, czyli trochę czasu poszło...
Po drugie - aktualnie robię, więc od 2 nad ranem do 21 jestem niedostępny, a później nie mam siły
żeby co kolwiek wstawić na internet, tak więc sorki.
Postaram się razna jakiś czas coś wrzucić, ale nic nie obiecuję :P
Dobra, z mojej strony to wszystko.
Strzałeczka.
Seth.
______________________________________________________________________________
Han i Naruto stali już dziewiątej w sali tronowej, gdzie Księżniczka nagrodziła Uzumakiego, wyjaśniła mu co oznacza jego tytuł i tak dalej. Han obudził go kiedy mieli wstawać. Panienka Yuan nie mogła powstrzymać wybuchu śmiechu, kiedy Han wygłaszał monolog „mogłeś chociaż nie spać w obecności króla” a kiedy skończył zaczął się na niego drzeć „znowu usnąłeś”. Naruto zaś z uśmiechem na ustach wypowiedział trzy słowa „jeszcze chwilę mamo” i padł na ziemię.

Dwójka towarzyszy ruszyła przed siebie, w daleką podróż. Dokładnie Naruto prowadził swojego towarzysza w specjalne miejsce. W drodze uczył go technik z żywiołu ognia, który naprawdę bardzo dobrze mu szedł. Nawet uczył go pięści, jednej ze swoich silniejszych technik z żywiołu ognia. Krąg ognia, piekące łańcuchy, smoczy oddech i wielką kulę ognia opanował.
Po pół roku przeszli do Ninjutsu wody. Pół roku spędził na szlifowaniu się w tej dziedzinie. Mówiąc szczerze, Naruto go nie oszczędzał i teraz byłby w stanie stanąć w szranki z Hakate Kakashim, legendarnym Kopiującym Ninja.

- Chodź za mną – powiedział
- Gdzie ?
- Do Boskiej Kuźni... jeżeli przejdziesz pomyślnie test Ciała, umysłu i serca... zdasz... próby będą kolejno następować po sobie... nie poddawaj się
- Dobra... – powiedział kiedy stanęli przy jednym z głazów – Na wypadek gdybym nie wrócił... podobasz się Yuan
- Serio ? – zdziwił się – Pieprzysz
- Poczekaj jeszcze rok, jest od ciebie o tyle młodsza, do czasu wyboru Królewskiego Małżonka, zobaczysz, dostaniesz specjalną nominację...
- CO ?!
- Już się tym zająłem – wyszczerzył się – A teraz hop do Kuźni !
Uzumaki pokręcił głową z politowaniem po czym odsunął głaz. 

- Właź... pamiętaj... nie daj się niczemu zwieść... a i te szkieletory będą raczej nieprzyjemne, zapal sobie płomienne pięści i zmieć je z powierzchni ziemi kilkoma szybkimi technikami...
- Ok ! – właz się zamknął – Show must go on...

Pięć dni później na zewnątrz wyszedł Han, cały poobijany, wymęczony, ale żywy i z dwoma mieczami.

- Daj mi odpocząć – poprosił – Obejrzyj je sobie jak chcesz...
- Nie... – mruknął – Musisz pierwszy je wyciągnąć z pochwy, inaczej przywiążą się do mnie, nie do ciebie...
- Dobra – wyciągnął ogień prawą ręką wodę lewą, ręce go zapiekły i bronie zniknęły, co doprowadziło Kapitana do białej gorączki – Mało nie zginąłem, a one sobie tak po prostu znikają ?!
- Nie – wyszczerzył się blondyn – Masz je na zawołanie, tak jak ja Depore
- Idę w świętą kimę …

Kiedy się obudził, był już wieczór. Obok ogniska siedział Naruto i piekł Ryby.

- Nareszcie się obudziłeś – podał mu dwie z nich – Jak tam było ?
- Masakra – westchnął – Szkielety mało mnie nie zabiły... ale udało się, zyskałem Przeciwieństwo... dwa miecze prezentujące inny, kompletnie przeciwstawny żywioł
- Te miecze nie są zwykłe... Tak jak Depore... prawdopodobnie, kontrolują te żywioły... wyciągnij ogień...
- Jak ?
- Skup się na mieczach i ich pochwach... – rozkazał, a ten wykonał jego polecenie i po chwili miał zawieszone na plecach dwa miecze, wyciągnął miecz ognia i zaczął mu się przyglądać z zaciekawieniem – Co się tak gapisz na ten miecz ?! Wypowiedz jego imię...
- Król Płomieni Ren ! – wykrzyknął, a ostrze pokryło się płomieniami ciął nim w powietrzu i dosyć silna fala ognia poleciała w stronę drzewa powodując pożar – Królowa Wody Lia !
Zamachnął się i zgasił pożar.

- Mówiłem ci, to na pewno nie są zwykłe miecze – posłał mu miły uśmiech – Opanuj je, a żaden cienias ci nie podskoczy... Tutaj się rozstaniemy – zdecydował – Ty wrócisz do swojej wioski, ja do swojej
- Zostaw mi chociaż trochę kasy na powrót !
- Ok, ok.. – wyciągnął sakiewkę i rzucił mu ją – Użyj Ognia i zwiększ prędkość... dotrzesz do wioski w przeciągu czterech dni !
- Hai ! Dzięki !
- Nie masz za co !

Odwrócił się i spokojnym krokiem ruszył w stronę swojej wioski. Szczerząc zęby szedł przez las, kiedy nagle obok niego pojawili się Itachi i Kisame.

- Siema młody, aleś ty wyrósł – stwierdził Rybia twarz – Mamy z Itachim informacje dla ciebie...
- Jakie ? 
- Pain odbudowuje swoje ciała, będą jeszcze silniejsze niż poprzednie – mruknął – Użył zakazanego Jutsu i podporządkował sobie twojego ojca, dając mu również Rinnegan... będziesz miał niezły problem... dodatkowo, ma również pod kontrolą poprzedniego Raikage i Krwawą Różę... nie będzie miał więcej ciał, stwierdził, że jest to mało skuteczne, więc skupił całą swoją chakrę na podporządkowaniu tej trójki...
- Cholera – warknął – Coś jeszcze ?
- Odkryłem tożsamość Tobiego – mruknął zdenerwowany Itachi – To dziecko szkolone przez samego Madare...
- Kto ? 
- Uchiha... Obito...
- Nie mam z nimi szans...
- Spokojnie, oni nie działają wspólnie, ale musisz dopracować technikę cieni do perfekcji, dodatkowo zwiększyć swoje osiągi duchowe, fizyczne i umysłowe... powiedz Raikage, że czas na szkolenie poziomu 0 – mruknął – On będzie wiedział z kim się skontaktować... jeżeli przeżyjesz to, będziesz w stanie stawić im czoło... musisz się stać niewyobrażalnie potężny, żeby ich pokonać...
- Rozumiem, ile mam czasu ?
- Stosunkowo całkiem sporo, Marionetki Paina nie osiągnęły jeszcze w pełni sił, odbudowują swoją potęgę...
- Czyli ile ?
- Mniej więcej rok, do ostatecznej bitwy... przygotuj się... jeżeli zajdzie taka potrzeba w czasie walki zdradzimy swoich i będziemy walczyć z tobą ramie w ramie...
- Jeżeli nie podołam treningowi ?
- Skorzystamy wtedy z mocy Boskiej Kuźni...
- Co ?
- Boska Kuźnia nie jest jedynie kuźnią broni... będziesz musiał przejść ścieżką mocy i ścieżką wiedzy, jeżeli Kuźnia rozpozna twoje intencje i jeżeli będą one czyste, obdarzy cię wiedzą i mocą tak wielką i wspaniałą... mocą, o której nikomu się jeszcze nie śniło...
- Rozumiem... 
- Dobra... nie tracąc czasu, Itachi przeniesie cię centralnie do Wioski Chmur... trzymaj się
- Mangekyo Sharingan ! – czarna dziura wessała Uzumakiego – Powodzenia Naruto...

Wyskoczył z czarnej dziury i popędził natychmiastowo do kabinetu Kage wioski. Szybko wparował do środka i zamknął drzwi.

- Witam, kim jesteś ? – zapytała rudowłosa kobieta
- Młody ! – wykrzyknął Raikage – Ponad rok czasu cię nie było ! Ale nasze spotkanie musi poczekać, mamy tutaj radę wiosek, nie możesz tutaj przebywać
- Zamknij się – wrzasnął – Nie ma czasu na takie głupoty
- A co jest niby ważniejsze
- Muszę poddać się treningowi poziomu 0
- Kto ci o nim powiedział – zapytał zdziwiony, wymieniając szybkie spojrzenia z pozostałymi obecnymi w gabinecie – Ta wiedza jest zakazana...
- Hm... może ujmę to inaczej, albo poddacie mnie temu treningowi, albo będę wpierdalał orzeszki, popijał Colą i patrzył jak ginie cała nacja Shinobi, co wy na to ? 
- O co ci chodzi ?
- Pain ma nowe ciała, które nie są kompletnie pod jego kontrolą, a mianowicie, byłego Raikage, Minato Namikaze i Krwawą Różę... kimkolwiek ona jest... władają swoimi technikami, posiadają Rinnegan i po dwie techniki Mędrca... hmm... kolejna rzecz... jak by to ująć... Uczeń Madary Uchiha zasila ich szeregi ! Walczyłeś z Minato Namikaze, powiedz, miał byś z nim szanse, jeżeli do tego miał by swój Rinnegan ? 
- Nie, nie miał bym szans... – przyznał, był przerażony – Krwawa Róża to Kushina Uzumaki...
- Skąd niby ten dzieciak może wiedzieć takie rzeczy ?! – wydarła się przerażona Hokage, jakaś cycata blondynka o brązowych oczach – No skąd ?!
- Od Itachiego i Kisame, którzy byli kiedyś moimi sensei, a teraz siadaj stara ruro na swoim miejscu, albo skończy się to dla ciebie tragicznie – warknął a w jego oczach zalśnił Sharingan  - Ktoś ma coś jeszcze do dodania ?
- A jeżeli nie uda ci się przejść tego treningu, lub po treningu będziesz za słaby, żeby stawić im czoła ?
- Wtedy... wykuję swoją moc i wiedzę w Boskiej Kuźni... tak jak wykuty został mój miecz, Depore – wyjawił – Nie mam zbyt dużego wyboru... Albo zaryzykuję swoje życie, albo poddam się i będę patrzył 
- Powiedz mi, kim jesteś młody bohaterze ? – zapytała Mizukage – I dlaczego tak bardzo chcesz o nas walczyć ?
- Jestem Regis Nex ! Walczę, bo takie mam przeznaczenie – powiedział – To jak będzie ? 
- Chyba nie mamy wyboru – powiedział i podszedł do niego a dookoła ustawili się pozostali władcy wioski – Poziom 0 ! Strefa 0 !
Pięciu wojowników patrzyło jak chłopak rozpływa się w powietrzu.

- To był dobrym pomysł, żeby wysłać go tam ?
- Nie, ale lepsze to, niż nic... teraz cierpliwie czekajmy...

Blondyn pojawił się na jakimś dziwnym wzgórzu. Dookoła było ciemno, wiał lekki wiatr. Zabłysnął księżyc, a na jego tle leciała potężna bestia. Wielki, umięśniony biało niebieski smok. Przystanęła, gotowa do ataku. Patrzyła się na niego wściekłym wzrokiem.
 - Kim jesteś, dzieciaku i co tutaj robisz ?!
- Przybyłem na trening !
- Wracaj do swojego świata, nikt nie będzie cię tutaj trenował
- Przybyłem tutaj na trening i nie mam zamiaru się wycofać – złapał za rękojeść miecza i przygotował się do ataku – Nie mam czasu na bezsensowne gadanie, muszę ich uratować, muszę uratować wszystkich !  
- Przed czym musisz wszystkich uratować ?
- Przed dziedzicem Rinnegana i Dziedzicem Sharingana, którzy chcą zniszczyć wioski, zniszczyć wszystko, co stoi na ich drodze !
- Ale dlaczego ?
- Co dlaczego ?
- Dlaczego chcesz walczyć ryzykując własnym życiem 
- Bo takie jest moje przeznaczenie, czuję to !
- Kłamiesz ! Dlaczego chcesz walczyć ?
- Bo chcę ochronić niewinnych przed śmiercią
- DLACZEGO CHCESZ WALCZYĆ ?!
- Bo... zawsze byłem sam... bo wojna zebrałaby swoje żniwa... bo nie chcę, żeby jakiekolwiek dziecko cierpiało tak jak ja !
- To jest prawdziwa odpowiedź – poruszył białą głową – Jestem Perciwal, Smok Prawdy, witaj na Górze Prawdy... tutaj poznasz prawdę o sobie, kiedy to się stanie, zacznę cię uczyć...

Tak oto rozpoczął się ciężki trening, który miał na celu zwiększenie potęgi fizycznej i duchowej Naruto. Uzumaki poznawał dziwne techniki walki, różne, zaskakujące jutsu oraz niesamowite style walki mieczem. Perciwal rozwijał jego zdolności strategiczne i trenował zmysły: węchu, słuchu, smaku, wzroku i dotyku. Trenowali również jego oczy i szybkość składania pieczęci. Teraz był chodzącą potęgą, żaden Shinobi nie był by w stanie mu dorównać, żaden poza tymi, z którymi miał walczyć. Kiedy nadszedł koniec treningu Smok Prawdy przekazał mu wiedzę o Sage Mode i ogłosił go drugim mistrzem Góry Prawdy. Obdarował go białym płaszczem z czerwonymi zdobieniami u dołu. Kiedy przywdział płaszcz i założył nowy ochraniacz, który dostał w prezencie, pojawił się zwój, który samoistnie się rozwinął.

 - Co to jest ? – zdziwił się – Czy to jest to, o czym myślę ?
 - Tak, jestem pod wielkim wrażeniem... twoje serce pragnie chronić innych, a to daje ci niewyobrażalną siłę do walki – wyjaśnił – Oto zwój Smoka... Będziesz mógł wezwać jedno z moich dzieci do walki...
 - A ciebie ? – zapytał bazgrząc tam twoje imię – Też będę mógł przywołać ?
 - Jeżeli zajdzie taka potrzeba sam przybędę, wcześniej jednak, nie... a teraz, podpisz się w nim i wracaj do świata, który niedługo będzie cię bardzo potrzebował... Masz w sobie wystarczająco siły, żeby ich powstrzymać... i... za żadne skarby nie idź do Boskiej Kuźni... bo to zmieni twoje serce, twoją prawdę... to zmieni ciebie na gorsze... Tam możesz wykuć oręż, ale nie moc i wiedzę... każdy, kto tego próbował zginął, albo utracił duszę i stał się potworem... Juubi... dziesięcioogoniasty był kiedyś zwykłym Shinobi, który przyjął tam potęgę, wiedzę i nieśmiertelność... zmieniło go to w to... coś... Jego siła była miażdżąca, jego wiedza ogromna, był niezniszczalny i nieśmiertelny... ale bez duszy, serca, jedynie owładnięty chęcią zabijania, wtedy postanowiłem wytrenować pierwszego z uczniów, młodego chłopca imieniem Rey, dzięki mojej mocy powstał tak zwany Rinnegan
 - Możesz obdarować nim jedno z moich oczu ?
 - Ależ chłopcze, wiedziałem, że oto poprosisz – dotknął pyskiem jego czoła – Sharingan jest słabszą wersją Rinnegana, jednak specjalnie dla ciebie połączę wszystkie ich cechy...
Oczy zabłysły mu czerwienią, a ciało przepełniła nowa, nieznana, wspaniała i delikatna chakra, która rosła i rosła, aż w końcu całkowicie zniknęła...

 - Bądź pozdrowiony... bądź pozdrowiony Ryosennin...
Zaczął się rozpływać w powietrzu, dziwne mrowienie rozległo się w okolicy jego serca. Jego mentor uśmiechnął się do niego delikatnie, co wyglądało, jakby chciał się na niego rzucić i go zeżreć i skinął mu głową. Więcej już nic nie pamiętał, ogarnęła go ciemność.

Obudził się w szpitalu w swojej wiosce. Dookoła niego stało pięć osób, przedstawiających pięć różnych nacji.


 - Nareszcie się obudziłeś... Uzumaki Naruto...