24 grudnia 2012

Rozdział 11

Yo, jak widać, aktualnie przeniosłem się na Blogspota, co mi nie pasuje, bo nie ogarniam go...
W poprzednich rozdziałach, jak widać, rozmowy się chrzanią i nie mogę nic z tym zrobić... nie dopierdzielajcie się do mnie o to, bo nie mam na to wpływu i w przyszłości pewnie też będzie podobnie.
A... zapomniałbym.
Z okazji Wigilii....
Żeby was stado murzynów wyruchało
Życzy
Seth
__________________________________________________________________________________
Kiedy Naruto już wyzdrowiał Neagi wróciła do swojego pokoju. Trwała właśnie noc, kiedy drzwi do pokoju Uzumakiego otworzyły się z hukiem, do środka wleciała zapłakana rudowłosa dziewczyna, wskoczyła pod kołdrę do niego i przytuliła, cicho szlochając.

Neagi ! Co się stało ?! – zapytał się zaszokowany
Hoshi... był u mnie w pokoju... dobier... ał się do mnie, chciał mnie z... – to słowo nie przechodziło jej przez gardło – Nie chcę tam wracać !
Spokojnie, spokojnie – mówił głaszcząc ją po głowie – Nie pozwolę, żeby ci coś zrobił, obiecuję ci to
Poczekał aż się uspokoi i uśnie, położył ją na łóżku. Skierował się do jej pokoju. Faktycznie nie kłamała. Okno było otwarte, a na ziemi złotym pyłem wypisane były słowa „Strzeż się, Mędrcze, nie skończyłem z tobą, zapamiętaj sobie też moje słowa, Neagi jest moja !”
Zamknął okno i wrócił do swojego pokoju. Jednak to co tam zobaczył zaskoczyło go kompletnie. Neagi siedziała na łóżku, a jej oczy świeciły na czerwono, a w jej oczach widać było gwiazdę.

A więc to dlatego Hoshi tak bardzo chce cię posiąść na swoją własność – stwierdził – Użytkowniczko czerwonej gwiazdy Renshi, gwiazdy zniszczenia
Jej oczy na powrót stały się błękitne, po policzkach dalej spływały łzy. Odwróciła głowę w drugą stronę, bojąc się pogardy w jego oczach. W zamian poczuła jak ciepłe ramiona obejmują ją w tali, przysuwając ją do siebie.

Zapamiętaj – powiedział jej do ucha – Nie ważne jak niszczycielską i straszną moc masz w sobie, dla mnie byłaś, jesteś i będziesz normalna – zaczął głaskać ją po włosach – Idź spać, nie rozpamiętuj tego – pocałował ją w czoło – Śpij spokojnie
Przytulił ją do siebie mocniej. Na twarzy dziewczyny widniała ulga i uśmiech, uśmiech wdzięczności.


Wstał o godzinie siódmej. Zaczął się rozglądać szukając dziewczyny, nie było jej w pokoju. W pewnym momencie drzwi otworzyły się i z łazienki wyszła wycierająca swoje rude włosy Neagi.

Obudziłeś się już ?
Nie widać ?
Oj nie łap mnie za słówka – wyszczerzyła się, zdziwił się, ogólnie starała się nie okazywać żadnych pozytywnych uczuć względem niego – Ubieraj się, Hokage chce cię widzieć
Wolę pooglądać sobie widoki – mruknął przyglądając się jej
Nie przeginaj – zaśmiała się – Chodź już !

Godzinę później stali w gabinecie Hokage. Sama Tsunade, z uśmiechem wręczyła mu medal, za zasługi na polu bitwy a na sam koniec oświadczyła, że za tydzień rozpocznie się bal, na który każdy musi przyjść z osobą towarzyszącą.

Naruto, poza tym, jak się czujesz ?
Bardzo dobrze, miałem fachową opiekę – mrugnął do przełożonej – Z łóżka nie pozwalała mi wyjść nawet na chwilę
To doskonale – ucieszyła się – Przygotujcie się
Jasne – potwierdzili – To do sklepu ?
A i Naruto – rzuciła mu woreczek z pieniędzmi – Twoja wypłata za udział w walce
Ile tego jest !
Wystarczy ci na miesiąc – mówiła – A i jeszcze jedno, pomimo że twoja drużyna ma już stopień Junina, nadal nie chcą odejść spod twoich skrzydeł
Nie ma sprawy, mogę ich dalej uczyć – wyznał
Doskonale, w takim razie to już wszystko – uśmiechnęła się – Możecie wracać do domu
Hai !
Kiedy wyszli z biura Kage, ruszyli na podbój sklepów i innymi takimi.
Garnitur kupili bardzo szybko, za to z wyborem sukni balowej rudowłosa miała problem. Jednak dzięki fachowemu oku blondyna wybrali piękną, czarną suknię, lekko falowaną u dołu, dodatkowo czarne szpilki, pasujące do kompletu. W praniu wyszło, że na ten bal idą razem.

Naruto, skończyliśmy zakupy, to może wrócimy już do domu ?
Jasne
Spokojnie wrócili do rezydencji Uzumakiego.

Uzumaki wparował bez pukania przez okno do Rezydencji Klanu Uchiha, cóż, widok całujących się Izy i Sasuke był dla niego szokiem, jednak kiedy spostrzegli się, że nie są sami oderwali się od siebie natychmiastowo.

TY MENDO, CZEMU MI NIE POWIEDZIAŁEŚ – wydarł się głośno – To przesada ! Czas żebyś przypomniał sobie jak smakuje moja stara technika !
Nie, tylko nie to !
O tak Sasuke
Błagam, miej litość
O nie ! HAREM NO JUTSU !
RATUUUUNKU !
Sasuke uciekał przed stadem wściekłych, nagich blondynek. Za to sam Naruto stał i z mściwym uśmiechem przyglądał się pogoni.

Izabele – zaczął z groźną miną, po chwili jednak uśmiechnął się szeroko i uścisnął delikatnie – Gratulacje, mam nadzieję, że zostawiam brata w dobrych rękach !
Jasne, nie musisz się o niego martwić
Mam nadzieję – zaśmiał się – Kai Harem !
Dziewczyny zniknęły.

Kochanie... wł..a..śnie... po..z..na..łaś n..na...j..nie..bez...piecz...nie..j..sz..ą... te..ch..nik..ę... ko..no..ha – wysapał
Oj nie marudź ! – wyszczerzył się – Dobra, to ja wam gołąbeczki nie przeszkadzam
Gdzie ty tu idioto ptaki widzisz... – Uzumaki spojrzał na niego sugestywnie – Ja ci dam czerwonego ptaszka !
Czarnowłosy rzucił w niego szklanką, jednak ta uderzyła w zamknięte drzwi, a z zewnątrz usłyszał głośny śmiech blondyna. Czerwony pokręcił głową z rozbawieniem.

On, to się nigdy nie zmieni – stwierdził
Ma jeszcze czas, żeby to zrobić
Nie, wolę go takim, jakim jest – wyjawił – Bo jest sobą, nie udaje nikogo innego
A udawał ?
Całe szczęście, nie


Dzień balu nadszedł wyjątkowo szybko. Od samego rana Naruto został wygoniony z domu, przez co musiał iść się przyszykować do Sasuke.

Siema – przywitał się – Skorzystam z twojego domu, żeby się przebrać, gdyż, kulturalnie wyprosiły mnie z mojego
Spoko, spoko, nie przejmuj się i czuj się jak u siebie
Czyli jak zawsze ?
Jak zawsze – zaśmiał się – Z kim idziesz ?
Ja ? Z Neagi, ty pewnie z Izy – twierdzące skinienie głowy potwierdziło jego przypuszczenia – Stary, za ile mamy tą imprezę ?
Za... trzy godziny – wyjaśnił – A co ?
Mam dobre winko ! – odpowiedział – Trzeba uczcić twój związek !
Hm... tak przed uroczystą imprezą ?
A co ci szkodzi ?
No właściwie to nic
A widzisz ! Więc ?
Zgoda !


Trzy godziny później spotkali się, ze swoimi partnerkami przed budynkiem. Trzeba było przyznać, wyglądały olśniewająco. Wspólnie weszli do środka, witając się ze znajomymi.
Tsunade wzniosła toast za zwycięstwo, odwagę shinobi na polu bitwy i tym podobne, ogłosiła również uroczysty koniec żałoby po poległych wojownikach. Zeszła z parkietu i zaczęła grać muzyka. No cóż, bal był wyjątkowo nudny. Tańczyli, gadali i chcieli już stąd uciec. Jak najdalej.
Urwali się około godziny 22 i wrócili do domu Uzumakiego.

Neagi obserwowała zachowanie Naruto. Było inne, takie nienaturalne. Otworzyła drzwi do pokoju i już miała wejść do środka kiedy zatrzymał ją głos blondyna.

Neagi... – zaczął – Ja... może ci się to wydawać głupie... znamy się stanowczo za krótko, ale... ja... chyba... cię... kocham...
Patrzyła na niego z szeroko otwartymi oczami. Była zaskoczona całym obrotem tej sprawy. Nie zastanawiając się, zrobiła najgorszą rzecz, jaką mogła zrobić...
Zamknęła mu drzwi przed nosem.

Niebieskooki przymknął oczy, spuścił głowę i zacisnął pięści. Odwrócił się i wyszedł, jak najdalej. Rudowłosa obserwowała jego sylwetkę, idącą ciemnymi już uliczkami.
Była rozdarta. Z jednej strony bardzo się do niego przywiązała, z drugiej zaś bała.

Mam dwadzieścia lat, a dalej zachowuję się jak gówniara – skarciła siebie w myślach

Potomek czwartego Hokage wchodził właśnie na polanę treningową. Przez zaciśnięte mocno powieki przebijał się kolor czerwony. Otworzył je. Jego błękitny niegdyś Rinnegan zmienił kolor na czerwony. Uderzył pięścią w drzewo, znowu i znowu.

Co ja sobie wyobrażałem ! – wydarł się uderzając w nie coraz mocniej, aż w końcu jego pięść przebiła je na wylot – Hinoken !
Jego ręce opatuliły płomienie.
Teraz liczyło się tylko jedno.
Wyładować złosć.

Omoinohono !

Do pokoju Renshi weszła Trish, a widząc stan przyjaciółki podeszła do niej i usiadła na jej łóżku.

Neg, co ci jest ?
Nic
Właśnie widzę... Nie kłam
Naprawdę nic mi nie jest
Mi oczu nie zamydlisz, mała, widzę, że coś cię trapi – zobaczyły rozbłysk światła na polanie, później kolejny i kolejny – Coś związanego z Naruto ?
Powiedział mi, że mnie kocha – wyjawiła po chwili milczenia
To cudownie ! – ucieszyła się, jej oczy zabłysły radośnie – I co zrobiłaś ?
Zamknęłam drzwi
W lesie pojawił się wielki płomień, który po chwili zgasł.

Nie dziwię się, dlaczego jest taki wnerwiony
Powiedz mi, co ja mam robić
To co ci podpowiada serce...
Moje serce i mój rozum się nie zgadzają – mówiła – Serce mówi, że to wspaniale, rozum stanowi przeciwwagę tego, boję się, że mnie zrani, zostawi, wykorzysta i porzuci

Sasuke, wiedziony instynktem udał się na jedno z pól treningowych. Tak jak się spodziewał, był tam Naruto, który niszczył wszystko co napotkał na swojej drodze.

Stary, co jest ?
Nic – warknął, przebijając pięścią kolejne drzewo – Kompletnie nic... muszę się po prostu wyżyć...
Powiedz co się stało – nalegał dalej kruczowłosy
Powiedziałem Neagi, że ją kocham
I dlatego jesteś taki wściekły ?
Zamknęła mi drzwi przed nosem... ani nie, ani tak... po prostu zamknęła mi drzwi...
Ja bym to na twoim miejscu olał...
Ale Ty to ty, ja to ja – odparł – Dla mnie ten temat jest bardzo bolesny ! Nigdy nie miałem rodziny, nigdy nie czułem się kochany... byłem traktowany jak maszyna do walki ! Kuro może traktował mnie jak syna... ale i tak odnosił się do mnie, jak do maszyny, która nie ma uczuć... Nigdy nie powiedziałem nikomu, że kocham... a kiedy się na to odważyłem... szkoda gadać... jestem żałosny... zostaw mnie samego...
Al...
Po prostu zrób to o co cię proszę !
Hai – zgodził się niepewnie po czym odwrócił i odszedł, a ten z opuszczoną głową usiadł pod drzewem i zamknął oczy.


Naruto – cichy, niepewny głos dotarł do uszu blondyna – Przepraszam...
Jej ogniste włosy falowały lekko na wietrze.

Za co przepraszasz ? – zdziwił się – To nie twoja wina, że jestem idiotą
Ale potraktowałam cię okropnie...
No i co z tego... kiedyś ci to nie przeszkadzało... to nie twoja wina, że się w tobie zakochałem...
Może i nie... i normalnie bym się tym nie przejęła – mówiąc to, usiadła na jego nogach, twarzą do niego – Gdyby nie to, że zależy mi na tobie... nawet za bardzo... wtedy... zaskoczyłeś mnie, nie wiedziałam co powiedzieć, nie wiedziałam co zrobić... – przytuliła się do niego – Wracajmy... jest zimno
Hai. Ale zanim wrócimy, zadam ci jedno pytanie...
Odpowiedź brzmi tak – odpowiedziała na jeszcze nie zadane pytanie – Zostanę twoją dziewczyną...

Wszystko się zmienia. A Oni razem ze wszystkim dookoła.

 

Rozdział 10

Słońce powoli zaczęło unosić się ku górze, rozpędzając mrok nocy. Neagi wstała z łóżka, wykonała poranne czynności i zaczęła robić śniadanie dla swoich koleżanek. Te zeszły dwadzieścia minut później, zaspane, usiadły do stołu, zjadły, podziękowały i starały się nie zasnąć na siedząco.
Co wam się stało ?
Nic, za późno spać poszłyśmy
Dziewczyny, ja idę na spacer, z Inari – powiedziała – Nie rozwalcie tego domu !
Jasna sprawa !
Pa !
Wyszła na zewnątrz i ruszyła w kierunku zachodniej bramy wioski. Przy bramie stała medyczna ninja, z którą się umówiła.
Hej, jak tam ? – zapytała Renshi
Dobrze – odpowiedziała smętnie
To gdzie idziemy ?
Oprowadzę cię po ładnych miejscach tuż przy wiosce – wyjaśniła – Chodź za mną

Spacerowały już cztery godziny, rozmawiając przy tym. Jednak tak wspaniała atmosfera nie mogła trwać długo.
Wreszcie cię odnalazłem – odezwał się jakiś głos – Myślałaś, że tak po prostu ukryjesz się przede mną, moja księżniczko ?
Odwróciła się szybko, z przerażeniem w oczach. Kawałek przed nią stał białowłosy chłopak o złotych oczach.
Hoshi ! – warknęła – Nie zbliżaj się do mnie !
Bo co mi zrobisz ? Będziesz moja... zapamiętaj to sobie, teraz odbiorę to, co mi się należy...
Rozpłynął się pojawiając przed nią, z zamiarem uchwycenia jej w ramiona, jednakże przeszkodziły mu czyjeś silne ręce. Wściekły chłopak spojrzał przeszkodzie w oczy i odskoczył od niego z przerażeniem.
Czarny Mędrzec – wypowiedział nienawistnie – Co ty tutaj robisz ?!
Stoję, nie widać ?
Odsuń się od niej !
Nie
Powiedziałem odsuń się od niej – białowłosy zaczynał powoli tracić kontrolę nad sobą, ale nie atakował
Naruto wyglądał jak obraz nędzy i rozpaczy, był półnagi, miał tylko spodenki szpitalne na sobie, a przez plecy przewieszone dwa miecze.
Jesteś ledwo żywy – zaczął się z niego nabijać, chcąc osłabić jego pewność siebie – Odsuń się od niej, to cię oszczędzę
Ja jestem ledwo żywy – odparł – Ale moi przyjaciele, nie
W tym momencie po jego obu stronach pojawiły się dwa zwierzęta. Lis z dziewięcioma ogonami pojawił się w płomieniach, zaś Pantera wyłoniła się z mroku.
Kyuubi i Kodai są chętni do walki – zasugerował – Co ty na to ?
Jeszcze się spotkamy – warknął
Mam taką nadzieję – odpowiedział mu, po czym złapał się za brzuch i opadł na jedno kolano, jego wszystkie mięśnie były napięte do granic możliwości, dziewczyny skoczyły, żeby mu pomóc, on jednak tylko uśmiechnął się – Nic mi nie jest
Chrzani – stwierdził Kurama – Jest ledwo żywy, nie powinien ruszać się z łóżka, przez najbliższy tydzień, zalecam mu odpoczynek, później może wrócić do normy.
Kurama, spokojnie, nic mi nie jest, dam radę samemu egzystować
NIE ! – wydarł się – Kiedy pozostawiłem cię bez opieki, o mało się nie zabiłeś, gdyby nie to, że wróciłem gryzł byś ziemię, przejąłeś ode mnie moc mędrca, część mojej, ale nadal nie potrafisz się regenerować !
Blondyn popatrzył się na niego z wyrzutem.
Ej ! Co ja jestem ?
Wieczne dziecko !
Masz z tym jakiś problem ?
Nie, lubię cię takiego jakim jesteś ! – wypalił – Ale i tak mnie wnerwiasz !
Cała przyjemność po mojej stronie – odpowiedział, spróbował się podnieść, ale znów upadł na kolana, z pomocą przyszedł mu Kurama, biorąc go na swój grzbiet i przenosząc ich wszystkich do domu blondyna
Neagi, zostawiam go pod twoją opieką – mruknął Lis – Tylko ty potrafisz go zmusić do czegokolwiek, nie wiem, masz taki jakiś dar
Dobra, zajmę się nim – uśmiechnęła się delikatnie do rozmówcy
Dziękuję ci
Lis zniknął.
Inari, pomóż mi – mówiąc to złapała go pod ramię – Do jego pokoju
Hai ! – wzięła go pod drugie ramię – Sensei, nie waż się nawet protestować, gadać, że sam dasz radę iść i tak dalej, dwa lata walczyłam z tobą ramie w ramie, nauczyłam się o tobie sporo, w tym momencie, skłamał byś
Wcale nie ! – próbował się wywinąć
Kłamiesz jak najęty
Przez resztę drogi do pokoju się nie odzywał. Tak kulturalnie się obraził. Dziewczyny, trzeba było przyznać, miały z niego niezły ubaw. Wprowadziły go do pomieszczenia zawalonego zwojami, książkami, kartkami i innymi takimi. O dziwo nie było tutaj ani odrobinki kurzu.
Do łóżka, już ! – rozkazała Renshi
Ok, ok ! – stęknął zawiedziony, wpakował się do łóżka, przykrył kołdrą i udał, że kładzie się spać, poczekał aż dziewczyna wyjdzie i zamknie drzwi, po czym uruchamiając swoje Kekei Genkai sprawdził, czy nie czai się pod drzwiami. Siedziała na dole w kuchni razem z jakimiś dziewczynami. Uruchomił zwierzęcy słuch i dowiedział się, że wychodzą wszystkie z domu, zostawiając go samego.

Kiedy wyszły, była godzina szesnasta. Dlatego Uzumaki wstał, poszedł do łazienki się umyć. Kiedy wyszedł odświeżony usiadł na parapecie, podniósł jeden z najmniej zapisanych zwojów i zaczął w nim pisać, co chwila przerywając, w celu spojrzenia na błękitne, bezchmurne niebo, aby zebrać myśli.

Kiedy płeć piękna wróciła do rezydencji była godzina dwudziesta druga. Zjadły kolację i porozchodziły się po pokojach. Neagi już miała wchodzić do siebie, kiedy pewna myśl zaświtała jej w głowie. Podeszła do pokoju Czarnego Mędrca i otworzyła drzwi.
Tak jak myślała. Nie było go w łóżku. Otworzyła szerzej drzwi zaczęła się rozglądać, w poszukiwaniu chłopaka. Namierzyła go stosunkowo szybko w tych ciemnościach.
Siedział na parapecie, ze zwojem w rękach, jego wzrok wlepiony był w księżyc, nie zwracał uwagi na to, co dzieje się dookoła niego.
Przecież zabroniłam ci wychodzić z łóżka – jej cichy głos rozchodzący się po pomieszczeniu przestraszył lekko blondyna, który stracił równowagę i uderzył prosto w ziemię.
Ta sytuacja była na tyle komiczna, że zaśmiała się głośno i zapaliła światło.
Kładź się do łóżka – rozkazała mu ostrym głosem, ten wolał nie ryzykować i wskoczył pod kołdrę, dziewczyna zgasiła światło i wyszła zostawiając drzwi otwarte, niebieskooki już chciał się podnieść, kiedy usłyszał dźwięk zamykanych drzwi, po chwili coś weszło mu pod kołdrę i przytuliło do niego – Siedź cicho, jesteś nieodpowiedzialny, dlatego nie zostawię cię samego nawet na krok
Ale dlaczego się do mnie przytulasz – wypalił lekko zmieszany
Odpowiedź jest prosta, jest mi zimno – stwierdziła tonem kończącym rozmowę – Dobranoc
Dobranoc

Rudowłosa dziewczyna obudziła się z rana i stwierdziła, że jest wyspana jak jeszcze nigdy dotąd. Podniosła głowię i zdziwiła się, że nie widzi poduszki a nagi tors mężczyzny. Okazało się, że spała na Naruto, a jemu to najzwyczajniej w świecie nie przeszkadzało. Spał dalej. Miała nadzieje, że nie obudzi się i zaczęła powoli wstawać.
I jak się spało ? – usłyszała cichy głos
Dobrze – odparła zmieszana – Ile nie śpisz ?
A ja wiem, z godzinę ? Nie chciałem cię budzić – wyjaśnił, przez co na jej twarz wpłynął rumieniec wstydu – Dobra, dzisiaj już się czuję dobrze, może pozwolisz mi gdziekolwiek wyjść ?
A niby gdzie ?
Do Sasuke – wyjaśnił – Dawno się z nim nie widziałem
Ale Sasuke jeszcze nie ma
Jak to ?
Po wojnie dostał długoterminową misję, w wiosce piasku
Eh... – westchnął – W takim razie co ja mam robić ?
Leżeć
Ale ja się w łóżku zanudzę
Podesłać ci Keia albo Yoh ?
Mają co innego do roboty – stwierdził – Dobra, poćwiczę sobie
Ani mi się waż !
Bo co mi zrobisz ?!
Chcesz się przekonać ?
Dawaj marcheweczko !
Jak mnie nazwałeś ?!
Marcheweczka ?
Idiota !
Zakład, że nie odpowiesz mi szczerze na jedno pytanie
Dawaj
Dlaczego się mną tak przejmujesz ?
Bo się o ciebie martwię ! – warknęła, a kiedy zrozumiała, co powiedziała odwróciła się i wyszła z pokoju, spodziewała się jakiejś docinki z jego strony, jednak nic takiego się nie zdarzyło, odważyła się odwrócić lekko głowę, żeby na niego spojrzeć
Dziękuję – usłyszała cichy szept chłopaka, jego oczy błyszczały dziwną radością, nie pojmowała o co mu chodzi
Nie odpowiedziała. Wyszła.

W kuchni zastrzeliły ją cztery pytające spojrzenia.
Gdzie żeś spała ? – zapytała Izy – Bo na pewno nie w swoim pokoju !
Nie interesuj się, bo kociej mordy dostaniesz – odparła jej i z uśmiechem na ustach zaczęła robić kanapki – Ups, za późno
Odpowiedź sama przyszła do kuchni.
Zaraz przyjedzie pizza – wyjaśnił – I Uchiha
Jedna z nich gwizdnęła przeciągle i wbiła spojrzenie w rudowłosą.
Czekaj, czekaj, czekaj, TEN UCHIHA, Czerwony Sokół ? – zapytała jedna z dziewczyn
Ta... Czerwony Ptaszek...
Nazwij mnie jeszcze raz Czerwonym Ptaszkiem, a stracisz swojego – warknął mu – Siema, jestem Uchiha Sasuke i zaraz zabiję tego frajera, który przez swoją głupotę o mało nie zginął
Nie marudź – zaczął drapać się po głowie – Nie jest ze mną tak źle
Cholera, dziewczyny, powiedzcie mi jak to jest... na dźwięk jego imienia drżą wojska Iwa i Kumo, a ten zachowuje się jak dziecko !
Jak to na dźwięk jego imienia ?
Ten baran to Naruto Uzumaki, znany również jako Czarny Mędrzec
Nie no, Neg, nie dość, że przystojny to jeszcze sławny, masz szczęście dziewczyno – wypaliła bez myślenia Trish
Eee... że co ? Naruto, czy ja o czymś nie wiem ?
Nie wiem, czy ty o czymś nie wiesz, ale wiem na pewno, że ja o czymś nie wiem
Spokojnie chłopaki, moje koleżanki mają wybujałą wyobraźnie, bo nie wróciłam do siebie do pokoju wczoraj...
Tym razem to Sasuke gwizdnął przeciągle
I ty Ptaszeczku przeciwko mnie ?!
Jak mnie nazwałeś ?
Ja ? Ja nic nie mówiłem
Serio ?
Serio !
A tak serio serio ?
To powiedziałem, że jesteś wolny i poszukujesz miłości – wydarł się powodując u dziewczyn atak niekontrolowanego śmiechu – Umieściłem w gazecie ogłoszenie „Szukam przyjaciela/przyjaciółki do seksu bez zobowiązań, gorący Sas”
Jak byś to zrobił, to bym cię zamordował
Wiem – strzelił banana, w tym momencie rozległ się dzwonek do drzwi – Zaraz Wracam !

Trzy minuty później wszedł do kuchni z ośmioma opakowaniami Pizzy.
I kto ci to zje ? – zapytała się Neagi
Ja ! – wypiął dumnie pierś
Jedz i do łóżka, masz zaaplikowany tydzień leżenia
Nie ! Błagam, wszystko tylko nie to !
Mam przysłać do ciebie do łóżka... Sakurę, żebyś się nie nudził ?
Jak bym chciał prostytutkę, to zadzwonił bym pod 0 700 – odpowiedział, powodując kolejny wybuch śmiechu – No co, taka prawda !
A Ino ?
Powtórka !
A może Sasuke ? – zapytała z przekąsem
Sasuke, kochanie, zapraszam cię do mego łoża !
Ah, dziękuję, dziękuję, skorzystam !
Ryknęli niepohamowanym, dzikim śmiechem.
Dobra, chłopaki, uspokójcie się ! – poprosiła – Naruto, mogła bym cię prosić, żebyś usiadł i zjadł normalnie ?
Dla ciebie wszystko
Na jej twarz wpłynął lekki rumieniec.

 


Rozdział 9

Dzień mijał spokojnie, żadnej walki, żadnego narażania życia. Uzumaki prowadził swoich ulubieńców przez Kanion Dwunastu Mnichów, kiedy dobiegł ich smród palonych, lub rozkładających się ciał.
Co to tak śmierdzi ? – wydarł się Tokagera zatykając nos, on z nich wszystkich miał najczulsze zmysły – Niedaleko była ostra walka, ale tutaj nic nie ma...
Niedaleko jest... Kasai Gakure... – stwierdził Naruto i ruszył biegiem przed siebie, a za nim jego uczniowie – O nie...
Przed nimi rozpościerał się okropny widok. Wioska, która niegdyś słynęła ze swojego piękna i gościnności była tylko ruiną. Nad nią jeszcze unosił się dym, a budynki były trawione przez płomienie

Przeszukać wioskę ! Szukajcie kogoś żywego, szybko !
Hai !
Rozbiegli się po różnych zakątkach wioski. Przez godzinę szukali żywej duszy wśród ciał.

Sensei ! Jest jedna żywa ! – wydarła się Inari – Ale długo nie pociągnie, bez fachowej pomocy medycznej, a tutaj nie mam sprzętu potrzebnego do operacji !
Pobiegł do niej najszybciej jak potrafił.

Neagi... – mruknął – Kuchiyose no Jutsu ! – wielki srebrny lis pojawił się w kłębach dymu – Zabierz ich do Konoha, ja wezmę Neagi do wioski
Jasna sprawa ! Młodzieży wskakujcie !
Jesteś pewien Sensei ?
Jednak ich nie było. Po Naruto i Neagi został czerwony błysk.

Za wolno – powiedział do siebie cicho, patrząc na blade oblicze dziewczyny – Hagane: Tsuyo ! Sage: Onsoku ! Rinnegan: Kikai No Zoka !
Dzięki stalowej wytrzymałości mógł bez problemu połączyć te dwa jutsu, zwiększając dziesięciokrotnie prędkość Harashinu. Skutkiem tego było dotarcie do wioski ukrytej w liściach w przeciągu półtorej godziny. Wparował do szpitala.

Co się stało ?
Kasai zniszczone, jedyna ocalała... ratujcie ją... – to były jedyne słowa, które przeszły mu przez gardło, zanim stracił kontakt z rzeczywistością

Dwa dni później do wioski przybył Rasen Team. Witały ich radosne okrzyki ludzi, cieszących się zakończeniem wojny, a o ich zasługach było głośno. To głównie dzięki nim zakończyła się wojna, gdyż rozgromili trzy główne ośrodki armii wroga, miażdżąc przy okazji znaczną część ich sił. Ich jednak to nie interesowało. Pobiegli co sił do szpitala wypytując o Neagi i Naruto. Zdecydowali, że Yoh i Inari pójdą do dziewczyny a Kei odwiedzi ich nauczyciela. Faktycznie, Chi nie miał wyczucia jeżeli chodzi o sprawy takie jak zniszczenie wioski, a to będzie dla dziewczyny ciężki szok. Weszli do środka. Renshi była przytomna i siedziała na łóżku dłubiąc w obiedzie.

Jak nie będziesz jadła, to prędko stąd nie wyjdziesz – stwierdziła medyczka – Jak się miewasz ?
A jak może czuć się osoba, która straciła wszystko ? Pewnie jeszcze będę musiała znosić docinki tego idioty, jak to ja nędznie wyglądałam, albo jaka to ja jestem słaba
Otóż „Ten Idiota” przyniósł cię tutaj i tylko dzięki niemu żyjesz – mruknął Yoh
Jak...
Ten moment wybrał sobie Kei, żeby wejść do środka.

Nasz sensei to chyba ma zadatki na samobójcę, użyłem na nim Shindan, no wiecie, dzięki niej mogę rozpoznać ostatnio użyte techniki – Tokagera uniósł brwi – Pamiętacie tą technikę, dzięki której jego ciało robi się jak ze stali ? – skinęli głową – Połączył tą technikę z Harashin no Jutsu, prędkością dźwięku i zwiększonymi możliwościami...
Nie rozumiem...
Jednymi słowy... jak by użył więcej chakry mógłby manipulować czasem, jednakże to by go już zabiło
Dalej nie rozumiem... – jego koleżanka z drużyny najwidoczniej miała opóźniony proces myślowy, co denerwowało chłopaka
Wyjaśnię ci to najprościej jak potrafię... w półtorej godziny przebył drogę z Kasai do Konoha...
NANI ?! – wydarła się cała trójka – Jak to możliwe ?!
W jego słowniku nie ma takiego słowa jak „niemożliwe” – zaśmiał się – Ale... nieźle go to uszkodziło
Jak to ?
Normalnie, normalny człowiek pod wpływem takiej prędkości i ilości zużytej chakry gryzł by piach po pięciu minutach, jednak sensei jakoś wytrzymał całą tą podróż
Dlaczego on to zrobił ? – zdziwiła się Neagi, zawsze się kłócili, nie mogli na siebie patrzeć, a On niemal nie zginął ratując JĄ przed śmiercią, to się kupy nie trzymało – Dlaczego ?
A ja wiem ?
Zostaniesz w Konoha Gakure ? – zapytał bezczelnie władca lodu
Nie mam gdzie mieszkać, poza tym, nie wiem czy Hokage mnie przyjmie
Spokojnie, Hokage przyjmie cię bez problemu, a mieszkaniem nie masz się co martwić, zaraz coś skołuję
Pół godziny później wróciła uśmiechnięta dziewczyna z drużyny siódmej.

Załatwiłam ci to mieszkanie i obywatelstwo liścia – wyszczerzyła się i podała klucze a także opaskę wioski
A właściciel domu nie obrazi się, że tam pomieszkasz
Czyj to dom ?
Senseia, ale on się nie obrazi – wyszczerzyła się
No nie wiem...
Spokojnie, to rozkaz Hokage, nie ma nic do gadania... z tego co wiem dostałaś już wypis ze szpitala, możemy już iść – rzuciła jej jakieś ciuchy, lekko poniszczone – Może najpierw na zakupy ?
Nie mam pienię...
O to się nie martw, zniszczyli ci wszystko, tutaj zaczniesz od nowa...

Minęły już dwa tygodnie od zakończenia wojny. Naruto dalej się nie budził, powodując niepokój, z nim związany.
A co jeśli nigdy się nie obudzi ?
Odrzucali od siebie tą myśl jak najdalej. Rasen Team postarał się i znalazł cztery żyjące przyjaciółki Neagi, sprowadzając je do Konoha Gakure, oczywiście skorzystali z tego, że ich Senseia nie ma w domu, a jego mieszkanie, można było raczej nazwać willą. Znajdowało się w niej około 15 pokoi, 8 łazienek, ogromny salon, kuchnia, jadalnia sala treningowa, prywatna biblioteka, gabinet oraz skład broni. Faktycznie, dziewczynom się podobało.

Neg, to twój dom ? – zapytały zaszokowane
Nie, to dom tego chłopaka co mnie uratował – a kiedy zobaczyła ich pytające spojrzenie zaśmiała się cicho – On jest w szpitalu, nieprzytomny
Ah... rozumiem – wypaliła Trish
Chodźcie – zaprosił ich Kei do środka – Zaraz znajdziemy wam jakiś pokój
Weszli na górę, rozglądając się po pokojach.

Wolny, wolny, wolny, pokój Senseia... – mówiąc to Chi zajrzał do środka – znajdźcie jeszcze jeden pokój wolny, ja tu zostanę !
Nie ma mowy – wydarł się na niego Yoh – Posłucha, to jest pokój NASZEGO senseia, więc uszanuj jego prywatność i to nad czym pracuje !
Element Gwiazdy... – przeczytał tytuł jednego ze zwojów, Kei – Dobra, dobra, dobra... Chodźcie dalej... Yoh co robisz ?
Zabezpieczam pokój – mówił, składając pieczęcie – Żeby nikt, poza Senseiem do niego nie wszedł – dotknął ręką drzwi a na nich pojawiły się błękitne znaki, które zniknęły – Bariera Lodu Aktywna !

Pół godziny później siedzieli w salonie, pijąc gorącą czekoladę. Inari robiła im kazanie, gdzie mogą wchodzić, a gdzie nie, a dokładniej mówiąc miały tylko zakaz wstępu do jego pokoju i gabinetu. Reszta budynku była do ich dyspozycji.

Minęły kolejne dwa miesiące, lekarze już powoli tracili nadzieję. Tsunade zaczęła przeprowadzać diagnozę jego ciała na nowo. Niestety, wyniki zaczęły ją przerażać.

Inari, chodź tutaj ! – wydarła się
Tak, Tsunade – sensei ?
Przeczytaj na głos, co tutaj jest napisane ! – podała jej kartkę – Nie pytaj dlaczego
Hai – zgodziła się i wzięła kartkę – Rozpad komórek na poziomie molekularnym, stan krytyczny, szanse na przeżycie 3 % – przeczytała – Kogo to wyniki ?
To wyniki... Naruto
O nie...


Dwie godziny później weszła załamana do domu Uzumakiego, razem z Keiem i Yoh. W kuchni zastali uśmiechniętą Naeagi zmywającą naczynia. Jednak kiedy zobaczyła ból i smutek w oczach dziewczyny z drużyny 7 przerwała pracę i usiadła przy stole.

Co się stało ? – zapytała troskliwie, jednak w odpowiedzi dostała karteczkę – Nie rozumiem, wyjaśnisz o kogo chodzi
Domyśl się ?
Tata, brat, siostra, mama, babcia, dziadek ? – zgadywała
Inari, powiedz nam o co chodzi...
To wyniki badań... naszego... senseia – jej oczy zaszkliły się – Przeczytaj to co jest na samym dole, na głos
Szanse na przeżycie 3 % …
Nie... to nie może być prawda ! – wydarł się Kei szarpiąc za włosy – Nie może
Dziwił mnie fakt, że podczas biegu jego ciało nie zostało rozerwane na strzępy...
Renshi siedziała jakaś taka struta. To w końcu przez nią. Dzięki niemu żyje, ale za jej życie płaci swoim własnym.

Nie przejmuj się Neagi – pocieszył ją Yoh – To był jego wybór, nie miałaś na niego wpływu !
I tak czuję się podle – stwierdziła
Zobaczysz... jeszcze będziesz latać za nim z patelnią, drąc na niego jadaczkę, jaki to on jest nieodpowiedzialny – zaśmiał się Chi – Nie tak łatwo pozbyć się Senseia z tego świata !
Te słowa dodały wszystkim otuchy.

 

Rozdział 8

Następnego dnia zaczęli zakradać się do miejsca, z którego wczoraj uciekli. Po kilku godzinach dostali się tam i tak jak podejrzewali, dookoła ich tarczy stały namioty i trzydziestu shinobi gotowych do ataku.
Za równo trzydzieści sekund macie przywołać swoje summomony, ja w tym czasie zajdę ich od tyłu i rozwalę Bijudama Rasengan o pełnej mocy. – skupił się i uaktywnił swoją technikę prędkościową – Odliczanie start zacząć ! Harashin no Jutsu !
Zniknął, zostawiając za sobą czerwony błysk.
Usadowił się w dobrym miejscu strategicznym i wytworzył potężną czarną, bardzo ciężką do utrzymania kulę.
Kuchiyose no Jutsu – usłyszał, a na wzgórzu pojawiły się dwa ogromne zwierzęta, wielka żaba z czterema mieczami i srebrny wąż
Brać ich, to shinobi Konoha !
Ten moment wykorzystał ich sensei. Wyskoczył w powietrze i z ogromną prędkością leciał ku ziemi.
Element Yin-Yang ! – zmienił swoje ciało w iluzję – Harashin no Jutsu !
Przyspieszył i w locie osiągnął ogromne przyspieszenie, dzięki czemu jego jutsu nabrało więcej siły
BIJUDAMA RASENGAN ! – technika zetknęła się z ziemią, tworząc potężny wybuch niszczący wszystko dookoła, jednakże przesadził z tą prędkością i dał za dużo mocy swojemu Rasenganowi. Kiedy technika ustała na polanie nie zostało nic. W ziemi była dziura wielkości pięćdziesięciu metrów – I jak ?!
ŚWIETNA TECHNIKA SENSEI ! – wypalił Tokagera – Ale trochę zbyt niszczycielska – dodał kiedy Uzumaki pojawił się obok n ich – Uderzył byś, Sensei tą techniką niedaleko wioski i zniszczył byś jej kawałek
Wiem, dlatego użyłem tego właśnie po raz trzeci w ciągu życia – zaśmiał się – Mogę też kontrolować jej przepływ, zmniejszając siłę rażenia do zwykłego Odama Rasengana, tyle, że Odame da się zatrzymać, Bijudame, już nie...
Musisz mnie tego nauczyć ! – wydarł się Kei – Ja chcę, ja chcę, ja chcę !
Nie, ta technika jest tylko i wyłącznie moją własnością, nikt jej nie używa ! Mój ojciec ją stworzył, mogę was nauczyć jedynie podstawowego Rasengana
Jasne, a my go sami ulepszymy ! – ucieszył się Chi – Yoh, będziemy mieli zabawę ! Ty możesz spróbować stworzyć Rasengan Wody, Wiatru i Lodu, a ja Ognia i Błyskawicy !
Właściwie, Inari, jaki ty masz żywioł – zapytał ni stąd ni zowąd Yoh
Ziemia – wyjawiła
Fajnie ! Mamy pięć żywiołów – śmiał się Kei
Hokage wiedziała co robi, przydzielając was do jednej drużyny – stwierdził Czarny – Idziemy ?
Hai ! – odwrócili się od miejsca masakry i ruszyli spokojnym krokiem
Widziałeś, Naruto – sensei ? Udało nam się przywołać żabę i węża wielkości budynku !
Wiem i jestem z was dumny – pobłażliwy uśmiech wpłynął na jego usta, całe szczęście wojna nie zmieniła ich tak bardzo
Będziemy ćwiczyć Rasengana w drodze ?
Oczywiście – zaśmiał się, podając im baloniki z wodą, które pojawiły się w jego rękach nie wiadomo skąd – Pierwszy krok, rozwalcie balonik za pomocą chakry, o w taki sposób – sam wyciągnął rękę z balonikiem i zaczął wpuszczać w niego swoją energię niszcząc go
Wow – wydusili i zaczęli naśladować Mędrca, z marnym skutkiem – Coś nam to nie wychodzi
Nie macie robić wiru wodnego, obracając wodę w jedną stronę... raz w jedną, raz w drugą
Hai !

Z każdą godziną wychodziło im coraz lepiej, a pod koniec dnia zniszczyli we wskazany sposób swój balonik.
Doskonale, zniszczcie go jeszcze raz w ten sam sposób, wtedy przejdziemy do drugiego kroku
Wystawili przed siebie ręce z nowymi balonikami i zniszczyli je.
Teraz gumowe kulki,macie je zniszczyć – na ich rękach pojawiły się małe, białe gumowe piłeczki – Ten krok polega na sile jutsu
Jak ty je materializujesz, Naruto – sensei – zapytał się Kei
Dzięki elementowi Yin – Yang – wyjaśnił – Jak już mówiłem, dzięki temu mogę tworzyć iluzję z rzeczywistość i rzeczywistość z iluzji i wyobraźni
Aha – mruknęli zdezorientowani – Eh... bierzemy się do roboty !
To ćwiczcie – mruknął rozkładając namiot na wolnej polanie – Tutaj zatrzymamy się na noc
Hai !
Ja idę spać, jestem zmęczony... – stwierdził i machnął ręką, a przed każdym pojawiło się wiadro wypełnione balonikami – Miłej zabawy

O czwartej nad ranem obudziło go kilka huków i trzasków. Przetarł oczy, ubrał się i wyszedł z namiotu, a widok zmęczonych, ale uśmiechniętych uczniów upewnił go w jego podejrzeniach.
Udało wam się, prawda ?
Hai !
Doskonale, prześpijcie się, jak się obudzicie to ruszymy w drogę !

O godzinie jedenastej wszyscy stali już na nogach, kończąc składać obóz.
A jak stworzyć Rasnegan ? – zapytał Yoh podczas pakowania namiotu – Opanowaliśmy krok pierwszy i krok drugi, a jaki jest krok trzeci ?
Połączyć krok pierwszy i drugi
Bez baloników, bez gumy ?
Tak, czysta chakra – odpowiedział – Ćwiczcie, ja się już nie wtrącam.
Sensei ! Jesteś bez serca !
No i ?
No i wiele ?
Czy ty mi coś insynuujesz ? – zapytał ostrzegawczo
Nie
To dobrze, idziemy dalej, no ruszać się, ruszać, nie mamy całego dnia
Jesteśmy Juninami, a nadal musimy się słuchać naszego przełożonego Junina – zaczął marudzić chłopak z Akaganem
Nie marudź, nie jest źle – wyszczerzyła się medyczka – Wyobraź sobie, że trafili byśmy na Ebisu, albo Jiraye – same
Przekonałaś mnie !
Głośny śmiech rozniósł się po okolicy.

Od tego zdarzenia minął rok. Drużyna Naruto dostała miano Rasenteam. Podczas drogi wszyscy opanowali różne wersje Rasengana. Kei, władał Raiganem i Katoganem, Yoh za to władał Futoganem, Suitoganem i Koriganem, zaś Inari Dotoganem i Mediganem. Każdy z nich miał swoją unikalną umiejętność. Były krótko i daleko dystansowe, a dzięki kontroli chakry mogli zmieniać ich kształt i objętość. Niestety, nawet po opanowaniu wszystkich tych technik nie byli w stanie nawet zadrasnąć swojego senseia.
Wojownicy z Iwa mieli do nich coraz więcej respektu. Oto zostało kompletnie zmiażdżone, a sam Orochimaru zgładzony przez Jirayę, drugiego z Legendarnych Sanninów, a jego ninja pokonani.

Naruto siedział właśnie nad jeziorem, patrząc w niebo, kiedy przed nim, w kłębach dymu pojawił się ptak pocztowy, ze zwojem na plecach. Rozwinął go i zaczął czytać, a z każdym przeczytanym słowem jego uśmiech rósł coraz bardziej. Zerwał się z miejsca i pobiegł do swoich uczniów.
Wojna... dobiegła końca ! – krzyknął uradowany – Wracamy do Konoha !
YATTA ! – jego uczniowie podzielali entuzjazm – Kiedy wracamy ?!
Natychmiast – stwierdził
Nieee... chcemy jeszcze chwilę odpocząć
Odpoczniemy w Liściu, przez cały miesiąc, zero walki, zero zagrożenia, może w końcu uwolnicie się ode mnie – zaśmiał się cicho
A wybij sobie ten pomysł, Sensei z głowy, za dużo byśmy stracili ! – wydarł się Kei
Właśnie, taki sensei nie trafia się na co dzień – poparła go Inari
Nie pozbędziesz się nas tak łatwo – dokończył Yoh – Poza tym, za bardzo się do ciebie przywiązaliśmy Sempai.
Cieszycie się, że wracacie do swoich rodzin ?
Ja tak ! – zaszczebiotała Sakura
Ja też – poparł przyjaciółkę Yoh
A ja nie mam do kogo wracać – mruknął smutno Chi
No widzisz, to tak jak ja – syn czwartego pochylił się nad nim – Ale dam ci jedno, bardzo cenne przesłanie i radzę ci, zapamiętaj ją – chłopiec podniósł na niego zaciekawione, lekko zdezorientowane spojrzenie – Żyj tak abyś niczego nie żałował, idź z podniesioną głową i szukaj szczęścia i walcz o nie, a wtedy zwyciężysz... bo tylko życie poświęcone innym jest warte przeżycia...
Trochę ciężko jest, żyć bez rodziny
Wiem coś o tym – Naruto posłał mu pokrzepiający uśmiech – Też nie miałem nigdy rodziny, wychował mnie Kuro Okami – mówił spokojnie – Ale ty nie jesteś sam i nigdy nie byłeś samotny – zdziwienie, niedowierzanie i lekka irytacja zabłysła w jego oczach, ale niebieskooki nie przejmował się tym – Masz... nas |
Oczy czarnowłosego rozszerzyły się, kiedy Yoh i Inari położyli mu ręce na ramionach
Tak Kei, teraz to my jesteśmy twoją rodziną... nie zapominaj o tym
Uśmiech zagościł na jego ponurym obliczu.
A jak było z tobą sempai ?
Ja miałem zawsze przy sobie albo Kuro albo Sasuke, oni byli moimi jedynymi przyjaciółmi i rodziną, dlatego, też nigdy nie byłem sam
To jak, wracamy ?
Pewnie !
Spakowali się i ruszyli w drogę powrotną...
Do domu.