06 września 2015

Kuźnia Przeznaczenia 10: Niespodzianka

Kiedy Kakashi opatrzył towarzyszowi ranę i odpoczęli w namiotach. Byli z siebie wyjątkowo zadowoleni. Obito nie był łatwym przeciwnikiem, a gdyby Minato nie wspomniał o Kamui to nie znalazł by pieczęci i musiałby pokonać go i w inny sposób. 
O ile dało by się go pokonać. 
Spojrzał na towarzysza. Przeskakiwał z gałęzi na gałąź, ciągle zamyślony. Nie dziwił mu się, przyjaciel, którego uważał za zmarłego, żył. I teraz właśnie go zabili. 
Ale, czy mieli wybór ?
Chłopak zgłupiał z miłości, a żal po śmierci ukochanej osoby był zabójczy... 
Westchnął niezauważalnie i przyspieszył, a Kakashi się z nim zrównał, jego wzrok znowu był normalny.
Naruto, jak się czujesz ?
Jakoś się czuję – mruknął – Wysłałeś wiadomość do Raikage ?
Tak, wysłałem – odpowiedział, a kiedy zobaczył grymas bólu na jego twarzy pokręcił głową z dezaprobatą – Mam cię zanieść do wioski ?
Chyba ci wora wytrzepało – strzelił karkiem – Najpierw, to mnie złap... Technika Cieni ! 




Kiedy dotarli do wioski była już północ. Weszli spokojnym krokiem do gabinetu Raikage i stanęli jak wryci. 
E... Kakshi, na pewno jest północ ?
No...
To co tu robią rycerze i samurajowie ?
Nie mam pojęcia... 
Naruto, nie wydurniaj się – Han wyszedł zza żołnierzy – Przyszliśmy po ciebie... ale masz wskoczyć w garniak... 
Znowu ?! 
No niestety... 
Nienawidzę garniturów... – zaczął machać rękami – Jestem ściśnięty w barkach i mi niewygodnie ! 
Pierdolisz ! 
Wiem – uśmiechnął się – Ale i tak go nie lubię... 
Han – dono, będziesz musiał zaczekać, a ty do szpitala marsz... natychmiast... według doniesień Kakashiego ta blizna nie goi się nawet za pomocą chakry lisa... 
Kabel... 
Sorki... – podrapał się po swojej siwiźnie, a Raikage spojrzał na niebieskookiego twardym wzrokiem 
Dobra, dobra, już idę – westchnął, a trzech samurajów dla pewności zostało wysłani wraz z nim – Dzięki za obstawę 
Kiedy drzwi za Uzumakim zostały zamknięte przez strażników Han stanął obok Raikage. 
Myślisz, że się nada ?
Jak nie on... to nikt inny... – olbrzym podrapał się blond włosach – Wiedziałeś o tym od początku, prawda ?
Przekonałem króla i królową, dodatkowo... nigdy nie widziałem jej tak szczęśliwej 
I to mi wystarczy... 
To jak z paktem ?
Podpiszemy, ale po fakcie 
Na taką odpowiedź liczyłem – uśmiechnął się – Dziękuję, Raikage – sama 
Dziękuję, kapitanie straży... – uścisnął mu dłoń – Do zobaczenia 


Naruto siedział na łóżku szpitalnym i gapił się w niebo. Na plecach miał pełno szwów, ranę trzeba było zasklepić normalnym sposobem, bo żadne medyczne Jutsu na nią nie działały. Był przez to wściekły, bo za każdym razem, kiedy wykonywał gwałtowniejszy ruch miał wrażenie, że szwy mu zaraz pękną. Strzelił karkiem i wystawił środkowy palec do drzwi. W tym samym czasie do środka wszedł jego były uczeń. Han.
Siema, coś taki zmarnowany ? 
Jak miałbyś zaszyte plecy, też byś się tak czuł – mruknął i opadł na łóżko, a na jego twarzy pojawił się grymas – Wkurwiające to jest 
Nie marudź... wiesz, że pojutrze wyruszamy ?
Skąd mam wiedzieć i niby gdzie ? Ja tam nigdzie nie idę 
Jak to gdzie ? Za dwa tygodnie będzie ceremonia zaręczyn księżniczki... musisz się na niej pojawić...
Niby dlaczego ?
Bo jesteś jednym z kandydatów do jej ręki – zaśmiał się – A tak właściwie...
Nie chcesz mi chyba powiedzieć, że...
Tak
Han, mówił ci ktoś, że jesteś pojebany ?! A moje zdanie ?!
Raikage się zgodził...
Ja pierdolę ! Przyjdź do wioski, uratuj świat, to jeszcze będą za ciebie decydować ! 
Popatrz na to z innej strony, zobaczysz wkurwionego Fugę i jego niedowierzającego synalka, którzy są pewni, że zostali wybrani i się tym chwalą na prawo i lewo 
Dobra, jedyny pozytyw...
Oj daj spokój, czy ty myślisz, że jestem ślepy, głuchy i głupi ? – niebieskie oczy jego rozmówcy zaświeciły się psotnie – Dobra, ostatniego pytania nie było... 
Dobra, kiedy wyruszamy ?
Jutro z samego rana... 
Hai... – westchnął, po czym przekręcił się na bok – A teraz spierdalaj 
Dobranoc, Naruto – dono...



Z samego rana przy bramie stali samurajowie i rycerze, jednak dowódcy i Naruto nie było. Han próbował dobudzić blondyna, a następnie wrzucił go pod prysznic i odkręcił ciepłą wodę. Efekt gwarantowany. 
Nie minęło trzydzieści minut, jak wściekły Naruto i uśmiechnięty od ucha do ucha Han ruszyli w drogę. Blondyn biegł obok koni,patrząc przed siebie, a Kapitan uśmiechał się jak wariat.
Kapitanie wszystko w porządku ? 
Nie, waszego kapitana wyruchało w nocy stado murzynów – mruknął Uzumaki, a samurajowie wybuchnęli śmiechem – Podobało się ?
Nawet bardzo – przeciągnął się – Ale teraz zamknąć mordy i jazda !
Hai !


Wieczorem rozbili obóz i upolowali coś do jedzenia. Han doglądał rany na plecach przyjaciela, czy aby na pewno się nie powiększa. 
Stary, coś taki przygaszony ? – zagadał go – Ciesz się, dobra ?
Dobra, dobra, daj mi coś do żarcia – uśmiechnął się – Głodny jestem...
Czego się boisz ?
Nie rozumiem pytania – stwierdził biorąc upieczone mięso od Hana
Boisz się czegoś 
Wcale nie...
Mnie nie oszukasz 
Daj spokój i odpoczywaj 




Do Krainy Jezior dotarli w dzień urodzin księżniczki, a Naruto został zaprowadzony przed obliczę Króla i Królowej. Przyklęknął i opuścił głowę. 
Wstań, Naruto – odezwał się męski głos, a blondyn posłusznie powstał – Wiesz po co zostałeś tu sprowadzony ?
Mniej więcej... 
Niestety, urażony Fuga i jego syn wyszli stąd dziesięć minut temu – z boku sali można było usłyszeć przekleństwa Hana, na co król się zaśmiał – Wnioskuję, że chcieliście zobaczyć jego minę ?
I to jeszcze jak... – mruknął Han – Przepraszam, nie będę już przeszkadzać...
Spokojnie, Kapitanie Straży... – uspokoiła go królowa – Przedstaw zarzuty oskarżonemu 
Tak jest – rozwinął zwój – Zarzuty to, bycie diabelsko przystojnym, śmiertelnie czarującym i cholernie inteligentnym, do tego najgorszy z nich wszystkich, rozkochanie w sobie księżniczki Yuan
Wytok ! 
Poślubienie Księżniczki – dokończył – Taki werdykt wydali Król i Królowa... nie ma od niego odwołania
Czy oskarżony ma coś do powiedzenia ?
Jestem niewinny, wasza wysokość !
Nie wierzę w twoją niewinność ! Kara zostanie wykonana jutro, o godzinie 11... Straż, wyprowadzić skazańca...
JESTEM ZA MŁODY, ŻEBY UMIERAĆ... 
Władcy Krainy Jezior zaśmiali się cicho i spojrzeli po sobie. Wiedzieli, dzieciak na sto procent się z nimi dogada. 



O godzinie 10 blondyn stał przed lustrem i gapił się w swoje odbicie, próbując zawiązać muszkę.
Ja pierdolę... czekaj... ona o tym nie wie, prawda ?
No, nie 
To będą jaja – zaśmiał się, pomimo bólu brzucha i strachu starał się zachować poczucie humoru – Stary... jak ja się w to wplątałem ?! 
Zgodziłeś się na ochronę księżniczki, Książę Naruto... 
Jak mnie nazwałeś ?
Książę...
Nazwij mnie tak jeszcze raz, a wyrwę ci jaja i powieszę je jako trofeum...
Dobra, dobra... – spojrzał na zegarek, godzina 11 – Show must go on...
Więc chodź ze mną mój świadku ! 



Księżniczka Yuan, w pięknej białej sukni ślubnej przeglądała się w lustrze. Za nią stała jej młodsza siostra, jako druhna. Na świadka wybrała swoją starą przyjaciółkę, Izy, damę dworu. 
Mam nadzieję, że będzie w porządku – mruknęła – Jak myślisz, Izy ?
Myślę, że nie trafisz byle kogo, a jeżeli trafisz, osobiście go zamorduję 
Trzymam za słowo 
Drzwi otworzyły się powoli i do środka wszedł jej ojciec z uśmiechem od ucha do ucha. 
Córciu, możemy iść ?
Jasne 



Kiedy drzwi otworzyły się i do środka weszła Księżniczka, prowadzona przez swojego ojca do ołtarza. Pan młody stał do niej tyłem, jednak wszędzie poznała by te rozczochrane blond włosy. Spojrzała się na króla, który puścił jej oczko, a następnie na Hana, który dalej szczerzył się jak wariat. Stanęła przy przyszłym partnerze i zdjęła welon, jej oczy wyrażały czyste niedowierzanie. Uzumaki również wyglądał na skrępowanego. 
Nie wiń mnie, sam się niedawno dowiedziałem – mruknął 
To do nich podobne – odszepnęła, ale w tym momencie zaczęła się ceremonia zaślubin. 
Ksiądz wstał i spojrzał na nich przenikliwym wzrokiem. Wypowiedział formułki, po których każde z nich wypowiedziało słowo „Tak”. Rozległy się oklaski, kiedy Naruto i Yuan złączyli się w swoim pierwszym pocałunku. Oboje niepewni, ale szczęśliwi. 
Królowa puściła oczko swojej córce i wskazała na karocę. Naruto z uśmiechem na twarzy wziął ją na ręce i usadził na siedzeniu powozu. 
Wszystko zaczęło się układać. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz