06 września 2015

Kuźnia Przeznaczenia 08: Początek Końca


Kakashi po otrzymaniu informacji spakował się i w trybie natychmiastowym ruszył w kierunku Kumo Gakure. Wiedział, że sytuacja jest poważna, dlatego nie zadawał już więcej pytań, które go nurtowały. Skakał z gałęzi na gałąź nie przejmując się zmęczeniem. Chciał jak najszybciej stanąć obok tego chłopaka, Regisa i dowiedzieć się o co w tym wszystkim chodzi. 


Naruto zamiast spokojnie odpoczywać w sali szpitalnej uczył się techniki jego ojca, Rasengana. Na tym zwoju były wszystkie zapiski odnośnie tej techniki. Udało mu się opanować podstawę w przeciągu trzydziestu minut, nie była taka trudna, teraz jednak pracował nad jego końcowymi wersjami, które miały mu zapewnić zwycięstwo w walce z Tobim, uczniem samego Madary Uchiha. 
Kurama, który miał większe doświadczenie w tym temacie okazał się bardzo pomocny i kondensował chakrę natury w technice. 
Technika nie była zbyt skomplikowana, ale niebywale potężna. Jednak jak każda technika miała swoje wady. 
Miał niezły ubaw, jak za pierwszym razem stworzył technikę zwaną Potęga Wiatru, która wydawała do tego nieprzyjemny dźwięk i ten dźwięk zwabił pielęgniarki z całego szpitala do jego sali. Przykuły go do łóżka twierdząc, że jest nieobliczalny i takim zastał go Raikage, który po chwili go rozkuł. 
Naruto został wypisany ze szpitala jeszcze tego samego dnia na życzenie i od razu zajął się treningiem swoich nowych technik. Rasengan ognia przypominał bardziej otwartą paszczę lisa, na którego wzór go tworzył. Nazwał go Potęgą Ognia. 
Potęga Wody przypominał do złudzenia więzienie z wody, nie wyglądał na groźną technikę, jednak podczas ataku zmieniał kształt na paszczę smoka wody, z żółtymi oczyma. 
Potęga Błyskawic wyglądał jak ogromne wirujące koło. 
Każda z tych czterech technik żywiołów miała niewyobrażalnie wielką moc. Jednak to nie była ostateczna wersja Rasengana. 
Ostateczna wersja nie zawierała w sobie ani grama chakry żywiołu. Była to najczystsza chakra, jaka mogła być, zwiększona do maksymalnych rozmiarów była nie do zatrzymania. Kiedy Naruto jej używał, dookoła niego tworzyła się potężna wirująca aura, która skupiała się na jego dłoni. Tą technikę nazwał Legendarnym Rasenganem. 
Takim to sposobem minęło mu półtora tygodnia, do czasu kiedy Kakashi Hakate przybył do wioski. Został wtedy wezwany z samego rana do gabinetu Raikage i stanął naprzeciwko Szarowłosego. 
Naruto, jak prosiłeś, sprowadziłem do wioski Kakashiego – oznajmił mu – Wyjaśnij mu sytuację
Dobra, Kakashi – dono, usiądź proszę – oznajmił
Czy on zwrócił się do ciebie... Naruto ? Czy ty jesteś...
Tak, Kakashi, jestem Naruto Uzumaki, ale nie czas na to – odparł – Mamy większe problemy, powiedz mi, potrafisz używać Kamui ?
Tak... skąd wiesz o tej technice ?
Skoro masz oko Obito, było to prawdopodobne, ale nie o to chodzi, musisz mi wyjaśnić i pokazać mi na czym polega ta technika... 
Ale dlaczego ?
Powiem prosto, walczyłem już z Painem który przejął ciało mojej matki, ojca i byłego Raikage, ale o tym już wiesz... 
Obiło mi się o uszy, że masz walczyć...
To walka odbyła się już jakiś czas temu... kiedy pokonałem Tatę, powiedział mi, że Obito posługuje się Kamui i opanował je do perfekcji, ale zabrzmiało to tak, jakbym miał się obawiać tego... nie wiem tylko dlaczego 
Kamui nie jest zwykłą techniką, potrafi przenosić rzeczy i przedmioty w inny wymiar i może je zmaterializować kiedy tylko będzie chciał... 
Z tego co mówisz, to nie jest niebezpieczna technika, jednakże jest to uczeń Madary Uchiha, nie wolno go lekceważyć 
Nie rozumiesz, Naruto... Kamui pozwala dematerializować WSZYSTKO, przenosi to w inny wymiar, chodzi mi o to, że on może nasze ataki również przenieść w inny wymiar i gdzie go nie dosięgną... – stwierdził spokojnie, jednak jego ręce trzęsły się lekko, widać było, że jest poddenerwowany – Technika ma tylko jeden słaby punkt, nie może dematerializować i materializować dwóch rzeczy naraz a także, wymaga też sporej koncentracji,... czyli podczas jakiegokolwiek ataku jest osiągalny, wcześniej nie... 
Czyli jak można go pokonać ?
Za pomocą drugiego Kamui – oznajmił – Moje Kamui jest znacznie słabsze od jego, z racji tego, że nie pochodzę z klanu Uchiha, jednak mogę sprawić, że twoje ataki będą go dosięgać... jednak jest mały problem, gdyż na Kamui też mam limit... mogę użyć go tylko 8 razy...
Kakashi, wiem, że nie powinienem, ale nie mam wyjścia – złożył kilka pieczęci po czym przeciął swój palec – Pieczęć energii, twoja chakra zostanie zwiększona dwukrotnie, jeśli nie więcej, jednak to osłabi trochę mnie... więc będę musiał zrobić jeszcze jedną rzecz...
Jaką ?
Kojarzysz może Sennin Modo ?
Hai, Jiraya – sama tego kiedyś używał...
Wiem, ja także potrafię wchodzić w ten tryb, ale jak na razie... – stworzył trzy swoje klony i odesłał je do ukrytych miejsc w wiosce – Niech zbierają one chakrę Senjutsu... czuję, że się przyda i to bardzo...
Też mam takie wrażenie... 
Kakashi, zakwateruj się tutaj, coś czuję, że niedługo będziemy mieli walkę życia...



Raikage siedział z Naruto w jednym gabinecie, był spięty i patrzył na swojego podopiecznego niespokojnie. 
Myślisz, że dasz radę ? Walka ze mną i Painem będzie wyglądała przy tym jak zabawa w piaskownicy
Wiem, ale nie zapominaj, że nie jestem sam... jest jeszcze Kurama i Kakashi...
Wiem, że nie jesteś sam i nie jesteś słaby, ale ten przeciwnik to najwyższa liga... 
Mam tego świadomość, jednak nie boję się go... jeżeli będę musiał zginąć, to zginę, nie walczę z przeznaczeniem, ja tylko kroczę drogą, która została mi wyznaczona... nic na tym świecie nie dzieje się bez przyczyny 
Mam nadzieję, że wiesz co robisz ?
Ja też mam taką nadzieję – mruknął 
Idź odpocząć Naruto
Hai, Raikage 



Kakashi siedział w pokoju hotelowym, patrząc na zdjęcie drużyny siódmej. On, Obito, Rin i ich Sensei, Minato Namikaze. 
Problematyczny geniusz 
Zakochana w nim fanka 
Idiota... tyle, że po tylu latach okazał się największym wrogiem świata... i jednym z najsilniejszych Shinobi... nie spodziewał się, tego w najśmielszych snach, jednak jak widać powinien się tego spodziewać. Przymknął oczy i opadł na łóżko.
Nie wiem co się z tobą stało Obito, jednak obiecuję ci, powstrzymam cię nawet za cenę swojego życia... nie pozwolę skrzywdzić już nikogo...



Naruto siedział w pokoju i czyścił swój miecz. Miał już dość walki, chciał spokojnego życia, jednak jak widać nic na to nie mógł poradzić. Jego oczy były nieobecne, jakby uciekł gdzieś myślami. 
Potrząsnął głową. Dlaczego teraz pomyślał akurat o niej ?
Westchnął cicho i odstawił miecz pod ścianę a następnie wszedł pod prysznic. 
Kiedy wyszedł spod prysznica położył się pod kołdrą i wyjrzał przez okno. Za nim zobaczył cień człowieka, który był mu dobrze znany. Uśmiechnął się dziwnie i wpuścił Itachiego do środka. 
Co cię tu sprowadza stary ?
Zetsu, Kazuzu i Hidan zostali wykończeni przez Konoha, ja i Kisame zostaliśmy oddaleni od misji, a Tobi chce cię wykończyć osobiście, zaatakuje w przeciągu tygodnia, bądź gotów... 
Dobra... a, Itachi...
Tak ?
Dzięki... za wszystko...
Długowłosy tylko uśmiechnął się do niego przyjaźnie i wyskoczył przez okno, znikając w cieniu nocy.
Uzumaki odetchnął spokojnie.
Już niedługo wszystko się skończy... nareszcie...



Pojawił się przed klatką lisa, a ona otworzyła się na roścież. Kurama spojrzał na blondyna swoimi czerwonymi oczami. 
Po co mnie tu ściągnąłeś, Kurama ?
Mam dla ciebie prezent...



Księżniczka Yuan spojrzała na kalendarz. Zostały jej tylko dwa tygodnie do jej osiemnastych urodzin, miała wtedy poznać swojego męża. Widziała wszystkich kandydatów, byli to szlachcice z bogatych domów, jednak nie znała piętnastej osoby. Czuła jednak, że będzie pozytywnie zaskoczona, wzrok jej matki mówił wszystko. Miała też dziwne przeczucie, że Han maczał w tym swoje brudne paluszki. 
Pokręciła głową i rozczesała swoje długie niebieskie włosy, a błękitne oczy zaszkliły się ze zmęczenia. Ziewnęła, przeciągnęła się i położyła do łóżka. 
Zasnęła praktycznie natychmiastowo

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz