Trzy dni zaskakująco szybko minęło, dlatego drużyna z Kasai ruszyła na misję. Cała wioska ukryta w liściach odetchnęła z ulgą. Przez te trzy dni Naruto i Neagi kłócili się prawie non stop. Niby starsza o dwa lata, a równie głupia.
Życie toczyło się spokojnym trybem, nic szczególnego nie działo się w Konoha Gakure no Sato.
Naruto odebrał swój dom i teraz osobiście ustawiał meble, kuchenki i takie tam. Oczywiście musiał pożyczyć trochę kasy od Sasuke, ponieważ jego zarobki aktualnie się skończyły.
Dwa Tygodnie Później
Blondyn właśnie kończył wykorzystywać Kapitana Yamato do tworzenia drzew w jego ogrodzie, już miał się zbierać do kwiaciarni państwa Yamatanka.
–
Naruto ! – pojawił się Kyu – Problem
–
Jaki ?
–
Pamiętasz, jak nałożyłeś pieczęć na Neagi ? No wiesz, po tym pierwszym numerze ?
–
Owszem, miałeś mnie ostrzegać przed niebezpieczeństwem
–
To działa w dwie strony ! Przegrali... jedynie wiem, że Neagi na pewno żyje, inaczej pieczęć by zniknęła – wyjaśnił
–
No i co z tego ? – podczas podróży z Kuro, ten nauczył go, że nie można wcinać się innym w misję – To ich zlecenie !
–
Naruto ! Widzę, że wyciszasz sumienie...
Przymknął oczy, bił się między sobą i swoją naturą, a zasadami Kuro. Wstał i wszedł do swojego domu. Przebrał się, w czarne spodnie, czarny podkoszulek, co plecaka zapakował czarną bluzę. Przewiesił katany przez plecy, założył buty shinobi. Zabrał też kilka zwojów, które przypiął przy pasie.
–
Jazda ! Kyu potrafisz wyśledzić ich ?
–
Hai ! I nie nazywaj mnie już Kyuubi, czas, żebyś poznał moje prawdziwe imię... nazywam się Kurama !
–
Kurama ? Tak jak mój miecz ? – zapytał, zerkając szybko na broń, który dostał od swojego mentora – Wyjaśnisz o co chodzi ?
–
Ten miecz, może być skupiskiem mojej mocy – wyjaśnił – Wystarczy odrobinka mojej chakry, a ten miecz stanie się ogniem i wiatrem !
–
Skąd Kuro wiedział o tym ? – zapytał zaszokowany
–
To proste, wraz z twoim ojcem stworzył go, pracowali dnie i noce, aby wykuć tą broń, aby kiedyś odnaleźć nosiciela i wytrenować go... – mówił – Nie przewidzieli, że tym nosicielem możesz być ty, Naruto
–
Nie martw się Kurama, cieszę się, że zapieczętowali cię, we mnie – wyjaśnił – Od zawsze miałem przyjaciela przy sobie
–
Arigato, Naruto – wyłączył się – Skupiłeś już potrzebną ilość chakry ?
–
Hai ! – potwierdził
–
W takim razie... – do niebieskiej chakry, dołączyła pomarańczowa energia
–
HARASHIN NO JUTSU ! – wykrzyknął Uzumaki, jego ciało pokryło się na chwile znakami – Kurama, mów mi gdzie mam biec !
Cała drużyna siedziała w lochach. Ich chakra była pochłaniana przez to miejsce, więc nie mieli szans by się wydostać.
–
Słyszycie ? – zapytał Rey
Wszyscy skupili się maksymalnie, ale byli zbyć zmęczeni, żeby się ruszyć, torturowano ich przez ponad godzinę, na ich ciele było pełno ran, zadrapań i sińców.
–
Przecież to odgłosy... walki...
–
ALARM ! – krzyczał jakiś strażnik
Drużyna Kasai popatrzyła się po sobie. Czyżby posiłki ? Ale z jakiej wioski ?
Kiedy Naruto dotarł do fortecy za Krajem Żelaza aż go zamurowało, był to 30 piętrowy budynek, na każdym piętrze stało po pięciu samurajów z naciągniętymi łukami.
–
Będzie ciekawie – uśmiechnął się wyciągając Kurame – Miecz wiatru !
Ostrze stało się przeźroczyste
–
Zarąbiście – wyszczerzył się do siebie – CIĘCIE WIATRU !
Uderzenie zwaliło na ziemię łuczników z pierwszych piętr.
–
Zabawę czas zacząć – uśmiechnął się – Miecz Ognia – klinga zmieniła kolor na krwistoczerwony – Harashin no Jutsu !
W miejscu, w którym przed chwilą stał została czerwona smuga.
Zaatakował. Wolną ręką wyciągnął kilkadziesiąt Kunai i zaczął wbiegać po ścianie budynku, zbliżając się do okien łuczniczych wrzucał do nich po jednym kunai, pokonując łuczników. Zeskoczył na ziemię i zgrabnie opadł na nogi. Przed nim stała setka ludzi z odsłoniętymi mieczami.
–
Chcecie zabawy ? Będziecie ją mieli ! – jego oczy zapłonęły żywym ogniem
–
Katon: Taika – wielka fala ognia poleciała na samurajów – Futon: Rasenshuriken !
W jego ręku pojawiła się ogromna skondensowana, szybko wirująca chakra, wyglądem przypominająca ogromny shuriken demonicznego wiatru – Pełna rotacja !
Shuriken powiększył się dwukrotnie. Rzucił nim w przeciwników niszcząc ich doszczętnie.
Uśmiechnął się do siebie. Jego ciało znowu pokryły znaki. Zniknął pozostawiając po sobie czerwony błysk.
–
Naruto – Lis znowu się odezwał – Na dół !
–
Hai ! – zrozumiał – Doton: Noni Hontai
Jego ciało zaczęło zmieniło się w ziemię, zaczął wtapiać się w podłogę, aby po minucie spaść na kamienną posadzkę korytarza, co kilka metrów były zakratowane pomieszczenia.
–
Jesteśmy w lochach – wyjaśnił mu Kurama – Idź prosto, później korytarzem w lewo, następnie drugim w prawo ! – wyjaśniał mu dziewięcio ogoniasty
–
I ty to wyczuwasz po chakrze ? Musisz mnie tego nauczyć – stwierdził z podziwem – Harashin no Jutsu !
Gnał przez korytarze, słuchając się swojego przyjaciela. Teraz nawet on ich wyczuwał. Słabo, ale jednak. Podbiegł go krat i mieczem ognia rozciął je.
–
Ktoś zamawiał pomoc z podwójnym serem ? – zapytał ledwo przytomnych więźniów – Co ?
–
Naruto !
Szok był wymalowany w ich oczach.
–
Gdzie reszta twoich towarzyszy ? – zapytała Jen
–
Pewnie walczą – sprostował jej Rey
–
Jakich towarzyszy ? Ja gram solo ! – zaśmiał się lekko
–
Bo ci uwierzę ! – Neagi popatrzyła się na niego ironicznie
–
Nie czas na kłótnie ! Przywołam mojego Summomona, który zabierze was do mojej wioski !
–
A co z tobą – mimowolne pytanie z ust marchewki lekko go zdziwiło
–
Zostanę walczyć ! Nie czas na protesty ! Dacie radę biec ?
–
Hai !
–
W takim razie za mną !
Ruszył, wyciągając obie ręce do przodu.
–
BIUDAMA RASENGAN ! – wydarł się, a z jego rąk poleciała ogromna czarna fala, niszcząc wszystko na swojej drodze, otwierając im drogę do wolności – Doton: Bunri Futon: Eabearingu !
Wielki kawał ziemi podniósł się w powietrze i wyleciał na zewnątrz.
–
Kuchiyose no Jutsu – wielki, srebrny lis z jednym ogonem pojawił się przy nim – Witaj Hayai, zabierz ich do Konoha !
–
Hai !
–
Nie tak szybko, organizacji Tsuchi się nie ucieka ! – z twierdzy wyszło trzech shinobi, każdy z nich był ubrany na biało, rzucił w jego stronę kunai, z taką prędkością, że drużyna z Kasai nie wiedziała, kiedy został złapany przez blondyna – Oh... nie wiedziałem z kim mam do czynienia
–
O czym On mówi Naruto
–
Hayai zabierz ich stąd, szybko !
–
Tylko osoby z klanu Namikaze potrafią poruszać się z taką prędkością, zaś ostatnim z Namikaze był Minato, czwarty Hokage ! – mówił powoli, delektując się każdym wypowiedzianym słowem – Ożenił się On z przedstawicielką dwóch linii...
–
Zamknij się – warknął
–
Dlaczego mam się zamknąć... Akuma Hyo ?
Trzy osoby stanęły zaszokowane, wbijając przerażone spojrzenie w stojącego przed nimi chłopaka. Po chwili dało słyszeć się cichy śmiech. Coraz głośniejszy i głośniejszy. Jednak za chwilę odezwał się spokojny opanowany głos.
–
Skoro prawda wyszła na jaw, w takim razie poznacie moc klanu, zrodzonego z młodszego syna Mędrca Sześciu Ścieżek ! – wykrzyknął wyciągając drugi miecz, energia ostrza zaczęła go oplatać, tworząc wokół niego czarną spiralę, on sam zaczął się zmieniać, po chwili jego głos zmienił się diametralnie, teraz przypominał głos Kyuubiego – Poznasz moc klanu SENJU !
–
Żałosne jak mało o sobie wiesz ! – ryknął jego przeciwnik – Kiedy ktoś z klanu Senju nazwie kogoś z klanu Uchiha bratem... a dana osoba to braterstwo to zaakceptuje, wtedy ten, który posiada silniejsze geny i moc, przejmie część mocy drugiej osoby ! Czyżbyś nie nazwał kiedyś Uchiha Sasuke swoim bratem ?
–
Skąd wiesz ?
–
Śledziliśmy cię od dziecka – wyjawił mu – Nie poznajesz mnie ? Gaki ?
Srebrny lis w tym czasie zgarnął drużynę z Kasai na grzbiet i pobiegł w stronę Konoha Gakure.
–
Din – cofnął się o krok – Ty zajmowałeś się mną do szóstego roku życia !
–
Hahaha – zaśmiał się – Przyglądałem się jak się rozwijasz, jakie masz odruchy, jakie masz predyspozycje, poznawałem cię od dziecka, a później patrzyłem jak dorastasz... nie chciałem cię wychować ! Chciałem posiąść twoje geny, twoją moc dla siebie... nawet nie wiesz jak potężny jesteś... mocą niedługo dorównasz Harashimie Senju !
–
Skończ pierniczyć ! Walczmy !
Hyo rozpłynął się w powietrzu, aby po chwili zaatakować przeciwników z góry, zaskakujące było to, że oni byli równie szybcy. Odleciał trzy metry w tył, aby po chwili powstać i posłać w ich stronę falę ognia i i grom błyskawic.
–
Harashin no Jursu – wypowiedział cicho swoją technikę, i zniknął, teraz szala zwycięstwa przechylała się na jego stroną
Zaatakował cięciem z góry, które zostało sparowane. Din wyrzucił pięć shurikenów, a jego koledzy od razu wystrzelili pociskami z ziemi.
–
Obronny Wir ! – zaczął się obracać z zadziwiającą szybkością, wypuszczając swoją energię duchową, generowaną w wiatr
Drużyna Tsuchi odleciała uderzając o ściany.
–
Jesteś silny, trzeba przyznać – zaśmiał się, w jego oczach zabłysły iskry szaleństwa pomieszanego z dziką wściekłością – Rakuen Tsuchi !
Ziemia zmieniła kolor na jasnoniebieski.
–
Teraz dopiero zacznie się zabawa ! – jego śmiech, śmiech szaleńca niósł się przez krótką chwilę po okolicy – Yugaina Ryu Chikyu !
Dwanaście ogromnych uskrzydlonych smoków powstało z ziemi.
–
Dziękuję, za tak potężne techniki, właśnie szlifowałem Doton – podziękował im spokojnie, po czym otworzył oczy, a błyszczał w nich
–
Sharingan ! RAITON: Mokushi
Tysiące błyskawic spadło z nieba, niszcząc smoki i ich przeciwników.
–
Pozamiatane – jego głos odbił się echem po pustej przestrzeni – Kuchiyose no Jutsu !
Ogromna czarna pantera wyłoniła się z obłoków dymu.
–
Wskakuj ! Lecimy do Konoha ! – czarnowłosy wskoczył na plecy swojego przywołańca, chowając przy tym miecz do jego pochwy i kończąc tryb Czarnego Sannina, przywracając swoją moc i wygląd do normalnego stanu.
–
Wracajmy Kodai... wracajmy do domu !
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz