24 grudnia 2012

Rozdział 8

Następnego dnia zaczęli zakradać się do miejsca, z którego wczoraj uciekli. Po kilku godzinach dostali się tam i tak jak podejrzewali, dookoła ich tarczy stały namioty i trzydziestu shinobi gotowych do ataku.
Za równo trzydzieści sekund macie przywołać swoje summomony, ja w tym czasie zajdę ich od tyłu i rozwalę Bijudama Rasengan o pełnej mocy. – skupił się i uaktywnił swoją technikę prędkościową – Odliczanie start zacząć ! Harashin no Jutsu !
Zniknął, zostawiając za sobą czerwony błysk.
Usadowił się w dobrym miejscu strategicznym i wytworzył potężną czarną, bardzo ciężką do utrzymania kulę.
Kuchiyose no Jutsu – usłyszał, a na wzgórzu pojawiły się dwa ogromne zwierzęta, wielka żaba z czterema mieczami i srebrny wąż
Brać ich, to shinobi Konoha !
Ten moment wykorzystał ich sensei. Wyskoczył w powietrze i z ogromną prędkością leciał ku ziemi.
Element Yin-Yang ! – zmienił swoje ciało w iluzję – Harashin no Jutsu !
Przyspieszył i w locie osiągnął ogromne przyspieszenie, dzięki czemu jego jutsu nabrało więcej siły
BIJUDAMA RASENGAN ! – technika zetknęła się z ziemią, tworząc potężny wybuch niszczący wszystko dookoła, jednakże przesadził z tą prędkością i dał za dużo mocy swojemu Rasenganowi. Kiedy technika ustała na polanie nie zostało nic. W ziemi była dziura wielkości pięćdziesięciu metrów – I jak ?!
ŚWIETNA TECHNIKA SENSEI ! – wypalił Tokagera – Ale trochę zbyt niszczycielska – dodał kiedy Uzumaki pojawił się obok n ich – Uderzył byś, Sensei tą techniką niedaleko wioski i zniszczył byś jej kawałek
Wiem, dlatego użyłem tego właśnie po raz trzeci w ciągu życia – zaśmiał się – Mogę też kontrolować jej przepływ, zmniejszając siłę rażenia do zwykłego Odama Rasengana, tyle, że Odame da się zatrzymać, Bijudame, już nie...
Musisz mnie tego nauczyć ! – wydarł się Kei – Ja chcę, ja chcę, ja chcę !
Nie, ta technika jest tylko i wyłącznie moją własnością, nikt jej nie używa ! Mój ojciec ją stworzył, mogę was nauczyć jedynie podstawowego Rasengana
Jasne, a my go sami ulepszymy ! – ucieszył się Chi – Yoh, będziemy mieli zabawę ! Ty możesz spróbować stworzyć Rasengan Wody, Wiatru i Lodu, a ja Ognia i Błyskawicy !
Właściwie, Inari, jaki ty masz żywioł – zapytał ni stąd ni zowąd Yoh
Ziemia – wyjawiła
Fajnie ! Mamy pięć żywiołów – śmiał się Kei
Hokage wiedziała co robi, przydzielając was do jednej drużyny – stwierdził Czarny – Idziemy ?
Hai ! – odwrócili się od miejsca masakry i ruszyli spokojnym krokiem
Widziałeś, Naruto – sensei ? Udało nam się przywołać żabę i węża wielkości budynku !
Wiem i jestem z was dumny – pobłażliwy uśmiech wpłynął na jego usta, całe szczęście wojna nie zmieniła ich tak bardzo
Będziemy ćwiczyć Rasengana w drodze ?
Oczywiście – zaśmiał się, podając im baloniki z wodą, które pojawiły się w jego rękach nie wiadomo skąd – Pierwszy krok, rozwalcie balonik za pomocą chakry, o w taki sposób – sam wyciągnął rękę z balonikiem i zaczął wpuszczać w niego swoją energię niszcząc go
Wow – wydusili i zaczęli naśladować Mędrca, z marnym skutkiem – Coś nam to nie wychodzi
Nie macie robić wiru wodnego, obracając wodę w jedną stronę... raz w jedną, raz w drugą
Hai !

Z każdą godziną wychodziło im coraz lepiej, a pod koniec dnia zniszczyli we wskazany sposób swój balonik.
Doskonale, zniszczcie go jeszcze raz w ten sam sposób, wtedy przejdziemy do drugiego kroku
Wystawili przed siebie ręce z nowymi balonikami i zniszczyli je.
Teraz gumowe kulki,macie je zniszczyć – na ich rękach pojawiły się małe, białe gumowe piłeczki – Ten krok polega na sile jutsu
Jak ty je materializujesz, Naruto – sensei – zapytał się Kei
Dzięki elementowi Yin – Yang – wyjaśnił – Jak już mówiłem, dzięki temu mogę tworzyć iluzję z rzeczywistość i rzeczywistość z iluzji i wyobraźni
Aha – mruknęli zdezorientowani – Eh... bierzemy się do roboty !
To ćwiczcie – mruknął rozkładając namiot na wolnej polanie – Tutaj zatrzymamy się na noc
Hai !
Ja idę spać, jestem zmęczony... – stwierdził i machnął ręką, a przed każdym pojawiło się wiadro wypełnione balonikami – Miłej zabawy

O czwartej nad ranem obudziło go kilka huków i trzasków. Przetarł oczy, ubrał się i wyszedł z namiotu, a widok zmęczonych, ale uśmiechniętych uczniów upewnił go w jego podejrzeniach.
Udało wam się, prawda ?
Hai !
Doskonale, prześpijcie się, jak się obudzicie to ruszymy w drogę !

O godzinie jedenastej wszyscy stali już na nogach, kończąc składać obóz.
A jak stworzyć Rasnegan ? – zapytał Yoh podczas pakowania namiotu – Opanowaliśmy krok pierwszy i krok drugi, a jaki jest krok trzeci ?
Połączyć krok pierwszy i drugi
Bez baloników, bez gumy ?
Tak, czysta chakra – odpowiedział – Ćwiczcie, ja się już nie wtrącam.
Sensei ! Jesteś bez serca !
No i ?
No i wiele ?
Czy ty mi coś insynuujesz ? – zapytał ostrzegawczo
Nie
To dobrze, idziemy dalej, no ruszać się, ruszać, nie mamy całego dnia
Jesteśmy Juninami, a nadal musimy się słuchać naszego przełożonego Junina – zaczął marudzić chłopak z Akaganem
Nie marudź, nie jest źle – wyszczerzyła się medyczka – Wyobraź sobie, że trafili byśmy na Ebisu, albo Jiraye – same
Przekonałaś mnie !
Głośny śmiech rozniósł się po okolicy.

Od tego zdarzenia minął rok. Drużyna Naruto dostała miano Rasenteam. Podczas drogi wszyscy opanowali różne wersje Rasengana. Kei, władał Raiganem i Katoganem, Yoh za to władał Futoganem, Suitoganem i Koriganem, zaś Inari Dotoganem i Mediganem. Każdy z nich miał swoją unikalną umiejętność. Były krótko i daleko dystansowe, a dzięki kontroli chakry mogli zmieniać ich kształt i objętość. Niestety, nawet po opanowaniu wszystkich tych technik nie byli w stanie nawet zadrasnąć swojego senseia.
Wojownicy z Iwa mieli do nich coraz więcej respektu. Oto zostało kompletnie zmiażdżone, a sam Orochimaru zgładzony przez Jirayę, drugiego z Legendarnych Sanninów, a jego ninja pokonani.

Naruto siedział właśnie nad jeziorem, patrząc w niebo, kiedy przed nim, w kłębach dymu pojawił się ptak pocztowy, ze zwojem na plecach. Rozwinął go i zaczął czytać, a z każdym przeczytanym słowem jego uśmiech rósł coraz bardziej. Zerwał się z miejsca i pobiegł do swoich uczniów.
Wojna... dobiegła końca ! – krzyknął uradowany – Wracamy do Konoha !
YATTA ! – jego uczniowie podzielali entuzjazm – Kiedy wracamy ?!
Natychmiast – stwierdził
Nieee... chcemy jeszcze chwilę odpocząć
Odpoczniemy w Liściu, przez cały miesiąc, zero walki, zero zagrożenia, może w końcu uwolnicie się ode mnie – zaśmiał się cicho
A wybij sobie ten pomysł, Sensei z głowy, za dużo byśmy stracili ! – wydarł się Kei
Właśnie, taki sensei nie trafia się na co dzień – poparła go Inari
Nie pozbędziesz się nas tak łatwo – dokończył Yoh – Poza tym, za bardzo się do ciebie przywiązaliśmy Sempai.
Cieszycie się, że wracacie do swoich rodzin ?
Ja tak ! – zaszczebiotała Sakura
Ja też – poparł przyjaciółkę Yoh
A ja nie mam do kogo wracać – mruknął smutno Chi
No widzisz, to tak jak ja – syn czwartego pochylił się nad nim – Ale dam ci jedno, bardzo cenne przesłanie i radzę ci, zapamiętaj ją – chłopiec podniósł na niego zaciekawione, lekko zdezorientowane spojrzenie – Żyj tak abyś niczego nie żałował, idź z podniesioną głową i szukaj szczęścia i walcz o nie, a wtedy zwyciężysz... bo tylko życie poświęcone innym jest warte przeżycia...
Trochę ciężko jest, żyć bez rodziny
Wiem coś o tym – Naruto posłał mu pokrzepiający uśmiech – Też nie miałem nigdy rodziny, wychował mnie Kuro Okami – mówił spokojnie – Ale ty nie jesteś sam i nigdy nie byłeś samotny – zdziwienie, niedowierzanie i lekka irytacja zabłysła w jego oczach, ale niebieskooki nie przejmował się tym – Masz... nas |
Oczy czarnowłosego rozszerzyły się, kiedy Yoh i Inari położyli mu ręce na ramionach
Tak Kei, teraz to my jesteśmy twoją rodziną... nie zapominaj o tym
Uśmiech zagościł na jego ponurym obliczu.
A jak było z tobą sempai ?
Ja miałem zawsze przy sobie albo Kuro albo Sasuke, oni byli moimi jedynymi przyjaciółmi i rodziną, dlatego, też nigdy nie byłem sam
To jak, wracamy ?
Pewnie !
Spakowali się i ruszyli w drogę powrotną...
Do domu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz