24 grudnia 2012

Rozdział 10

Słońce powoli zaczęło unosić się ku górze, rozpędzając mrok nocy. Neagi wstała z łóżka, wykonała poranne czynności i zaczęła robić śniadanie dla swoich koleżanek. Te zeszły dwadzieścia minut później, zaspane, usiadły do stołu, zjadły, podziękowały i starały się nie zasnąć na siedząco.
Co wam się stało ?
Nic, za późno spać poszłyśmy
Dziewczyny, ja idę na spacer, z Inari – powiedziała – Nie rozwalcie tego domu !
Jasna sprawa !
Pa !
Wyszła na zewnątrz i ruszyła w kierunku zachodniej bramy wioski. Przy bramie stała medyczna ninja, z którą się umówiła.
Hej, jak tam ? – zapytała Renshi
Dobrze – odpowiedziała smętnie
To gdzie idziemy ?
Oprowadzę cię po ładnych miejscach tuż przy wiosce – wyjaśniła – Chodź za mną

Spacerowały już cztery godziny, rozmawiając przy tym. Jednak tak wspaniała atmosfera nie mogła trwać długo.
Wreszcie cię odnalazłem – odezwał się jakiś głos – Myślałaś, że tak po prostu ukryjesz się przede mną, moja księżniczko ?
Odwróciła się szybko, z przerażeniem w oczach. Kawałek przed nią stał białowłosy chłopak o złotych oczach.
Hoshi ! – warknęła – Nie zbliżaj się do mnie !
Bo co mi zrobisz ? Będziesz moja... zapamiętaj to sobie, teraz odbiorę to, co mi się należy...
Rozpłynął się pojawiając przed nią, z zamiarem uchwycenia jej w ramiona, jednakże przeszkodziły mu czyjeś silne ręce. Wściekły chłopak spojrzał przeszkodzie w oczy i odskoczył od niego z przerażeniem.
Czarny Mędrzec – wypowiedział nienawistnie – Co ty tutaj robisz ?!
Stoję, nie widać ?
Odsuń się od niej !
Nie
Powiedziałem odsuń się od niej – białowłosy zaczynał powoli tracić kontrolę nad sobą, ale nie atakował
Naruto wyglądał jak obraz nędzy i rozpaczy, był półnagi, miał tylko spodenki szpitalne na sobie, a przez plecy przewieszone dwa miecze.
Jesteś ledwo żywy – zaczął się z niego nabijać, chcąc osłabić jego pewność siebie – Odsuń się od niej, to cię oszczędzę
Ja jestem ledwo żywy – odparł – Ale moi przyjaciele, nie
W tym momencie po jego obu stronach pojawiły się dwa zwierzęta. Lis z dziewięcioma ogonami pojawił się w płomieniach, zaś Pantera wyłoniła się z mroku.
Kyuubi i Kodai są chętni do walki – zasugerował – Co ty na to ?
Jeszcze się spotkamy – warknął
Mam taką nadzieję – odpowiedział mu, po czym złapał się za brzuch i opadł na jedno kolano, jego wszystkie mięśnie były napięte do granic możliwości, dziewczyny skoczyły, żeby mu pomóc, on jednak tylko uśmiechnął się – Nic mi nie jest
Chrzani – stwierdził Kurama – Jest ledwo żywy, nie powinien ruszać się z łóżka, przez najbliższy tydzień, zalecam mu odpoczynek, później może wrócić do normy.
Kurama, spokojnie, nic mi nie jest, dam radę samemu egzystować
NIE ! – wydarł się – Kiedy pozostawiłem cię bez opieki, o mało się nie zabiłeś, gdyby nie to, że wróciłem gryzł byś ziemię, przejąłeś ode mnie moc mędrca, część mojej, ale nadal nie potrafisz się regenerować !
Blondyn popatrzył się na niego z wyrzutem.
Ej ! Co ja jestem ?
Wieczne dziecko !
Masz z tym jakiś problem ?
Nie, lubię cię takiego jakim jesteś ! – wypalił – Ale i tak mnie wnerwiasz !
Cała przyjemność po mojej stronie – odpowiedział, spróbował się podnieść, ale znów upadł na kolana, z pomocą przyszedł mu Kurama, biorąc go na swój grzbiet i przenosząc ich wszystkich do domu blondyna
Neagi, zostawiam go pod twoją opieką – mruknął Lis – Tylko ty potrafisz go zmusić do czegokolwiek, nie wiem, masz taki jakiś dar
Dobra, zajmę się nim – uśmiechnęła się delikatnie do rozmówcy
Dziękuję ci
Lis zniknął.
Inari, pomóż mi – mówiąc to złapała go pod ramię – Do jego pokoju
Hai ! – wzięła go pod drugie ramię – Sensei, nie waż się nawet protestować, gadać, że sam dasz radę iść i tak dalej, dwa lata walczyłam z tobą ramie w ramie, nauczyłam się o tobie sporo, w tym momencie, skłamał byś
Wcale nie ! – próbował się wywinąć
Kłamiesz jak najęty
Przez resztę drogi do pokoju się nie odzywał. Tak kulturalnie się obraził. Dziewczyny, trzeba było przyznać, miały z niego niezły ubaw. Wprowadziły go do pomieszczenia zawalonego zwojami, książkami, kartkami i innymi takimi. O dziwo nie było tutaj ani odrobinki kurzu.
Do łóżka, już ! – rozkazała Renshi
Ok, ok ! – stęknął zawiedziony, wpakował się do łóżka, przykrył kołdrą i udał, że kładzie się spać, poczekał aż dziewczyna wyjdzie i zamknie drzwi, po czym uruchamiając swoje Kekei Genkai sprawdził, czy nie czai się pod drzwiami. Siedziała na dole w kuchni razem z jakimiś dziewczynami. Uruchomił zwierzęcy słuch i dowiedział się, że wychodzą wszystkie z domu, zostawiając go samego.

Kiedy wyszły, była godzina szesnasta. Dlatego Uzumaki wstał, poszedł do łazienki się umyć. Kiedy wyszedł odświeżony usiadł na parapecie, podniósł jeden z najmniej zapisanych zwojów i zaczął w nim pisać, co chwila przerywając, w celu spojrzenia na błękitne, bezchmurne niebo, aby zebrać myśli.

Kiedy płeć piękna wróciła do rezydencji była godzina dwudziesta druga. Zjadły kolację i porozchodziły się po pokojach. Neagi już miała wchodzić do siebie, kiedy pewna myśl zaświtała jej w głowie. Podeszła do pokoju Czarnego Mędrca i otworzyła drzwi.
Tak jak myślała. Nie było go w łóżku. Otworzyła szerzej drzwi zaczęła się rozglądać, w poszukiwaniu chłopaka. Namierzyła go stosunkowo szybko w tych ciemnościach.
Siedział na parapecie, ze zwojem w rękach, jego wzrok wlepiony był w księżyc, nie zwracał uwagi na to, co dzieje się dookoła niego.
Przecież zabroniłam ci wychodzić z łóżka – jej cichy głos rozchodzący się po pomieszczeniu przestraszył lekko blondyna, który stracił równowagę i uderzył prosto w ziemię.
Ta sytuacja była na tyle komiczna, że zaśmiała się głośno i zapaliła światło.
Kładź się do łóżka – rozkazała mu ostrym głosem, ten wolał nie ryzykować i wskoczył pod kołdrę, dziewczyna zgasiła światło i wyszła zostawiając drzwi otwarte, niebieskooki już chciał się podnieść, kiedy usłyszał dźwięk zamykanych drzwi, po chwili coś weszło mu pod kołdrę i przytuliło do niego – Siedź cicho, jesteś nieodpowiedzialny, dlatego nie zostawię cię samego nawet na krok
Ale dlaczego się do mnie przytulasz – wypalił lekko zmieszany
Odpowiedź jest prosta, jest mi zimno – stwierdziła tonem kończącym rozmowę – Dobranoc
Dobranoc

Rudowłosa dziewczyna obudziła się z rana i stwierdziła, że jest wyspana jak jeszcze nigdy dotąd. Podniosła głowię i zdziwiła się, że nie widzi poduszki a nagi tors mężczyzny. Okazało się, że spała na Naruto, a jemu to najzwyczajniej w świecie nie przeszkadzało. Spał dalej. Miała nadzieje, że nie obudzi się i zaczęła powoli wstawać.
I jak się spało ? – usłyszała cichy głos
Dobrze – odparła zmieszana – Ile nie śpisz ?
A ja wiem, z godzinę ? Nie chciałem cię budzić – wyjaśnił, przez co na jej twarz wpłynął rumieniec wstydu – Dobra, dzisiaj już się czuję dobrze, może pozwolisz mi gdziekolwiek wyjść ?
A niby gdzie ?
Do Sasuke – wyjaśnił – Dawno się z nim nie widziałem
Ale Sasuke jeszcze nie ma
Jak to ?
Po wojnie dostał długoterminową misję, w wiosce piasku
Eh... – westchnął – W takim razie co ja mam robić ?
Leżeć
Ale ja się w łóżku zanudzę
Podesłać ci Keia albo Yoh ?
Mają co innego do roboty – stwierdził – Dobra, poćwiczę sobie
Ani mi się waż !
Bo co mi zrobisz ?!
Chcesz się przekonać ?
Dawaj marcheweczko !
Jak mnie nazwałeś ?!
Marcheweczka ?
Idiota !
Zakład, że nie odpowiesz mi szczerze na jedno pytanie
Dawaj
Dlaczego się mną tak przejmujesz ?
Bo się o ciebie martwię ! – warknęła, a kiedy zrozumiała, co powiedziała odwróciła się i wyszła z pokoju, spodziewała się jakiejś docinki z jego strony, jednak nic takiego się nie zdarzyło, odważyła się odwrócić lekko głowę, żeby na niego spojrzeć
Dziękuję – usłyszała cichy szept chłopaka, jego oczy błyszczały dziwną radością, nie pojmowała o co mu chodzi
Nie odpowiedziała. Wyszła.

W kuchni zastrzeliły ją cztery pytające spojrzenia.
Gdzie żeś spała ? – zapytała Izy – Bo na pewno nie w swoim pokoju !
Nie interesuj się, bo kociej mordy dostaniesz – odparła jej i z uśmiechem na ustach zaczęła robić kanapki – Ups, za późno
Odpowiedź sama przyszła do kuchni.
Zaraz przyjedzie pizza – wyjaśnił – I Uchiha
Jedna z nich gwizdnęła przeciągle i wbiła spojrzenie w rudowłosą.
Czekaj, czekaj, czekaj, TEN UCHIHA, Czerwony Sokół ? – zapytała jedna z dziewczyn
Ta... Czerwony Ptaszek...
Nazwij mnie jeszcze raz Czerwonym Ptaszkiem, a stracisz swojego – warknął mu – Siema, jestem Uchiha Sasuke i zaraz zabiję tego frajera, który przez swoją głupotę o mało nie zginął
Nie marudź – zaczął drapać się po głowie – Nie jest ze mną tak źle
Cholera, dziewczyny, powiedzcie mi jak to jest... na dźwięk jego imienia drżą wojska Iwa i Kumo, a ten zachowuje się jak dziecko !
Jak to na dźwięk jego imienia ?
Ten baran to Naruto Uzumaki, znany również jako Czarny Mędrzec
Nie no, Neg, nie dość, że przystojny to jeszcze sławny, masz szczęście dziewczyno – wypaliła bez myślenia Trish
Eee... że co ? Naruto, czy ja o czymś nie wiem ?
Nie wiem, czy ty o czymś nie wiesz, ale wiem na pewno, że ja o czymś nie wiem
Spokojnie chłopaki, moje koleżanki mają wybujałą wyobraźnie, bo nie wróciłam do siebie do pokoju wczoraj...
Tym razem to Sasuke gwizdnął przeciągle
I ty Ptaszeczku przeciwko mnie ?!
Jak mnie nazwałeś ?
Ja ? Ja nic nie mówiłem
Serio ?
Serio !
A tak serio serio ?
To powiedziałem, że jesteś wolny i poszukujesz miłości – wydarł się powodując u dziewczyn atak niekontrolowanego śmiechu – Umieściłem w gazecie ogłoszenie „Szukam przyjaciela/przyjaciółki do seksu bez zobowiązań, gorący Sas”
Jak byś to zrobił, to bym cię zamordował
Wiem – strzelił banana, w tym momencie rozległ się dzwonek do drzwi – Zaraz Wracam !

Trzy minuty później wszedł do kuchni z ośmioma opakowaniami Pizzy.
I kto ci to zje ? – zapytała się Neagi
Ja ! – wypiął dumnie pierś
Jedz i do łóżka, masz zaaplikowany tydzień leżenia
Nie ! Błagam, wszystko tylko nie to !
Mam przysłać do ciebie do łóżka... Sakurę, żebyś się nie nudził ?
Jak bym chciał prostytutkę, to zadzwonił bym pod 0 700 – odpowiedział, powodując kolejny wybuch śmiechu – No co, taka prawda !
A Ino ?
Powtórka !
A może Sasuke ? – zapytała z przekąsem
Sasuke, kochanie, zapraszam cię do mego łoża !
Ah, dziękuję, dziękuję, skorzystam !
Ryknęli niepohamowanym, dzikim śmiechem.
Dobra, chłopaki, uspokójcie się ! – poprosiła – Naruto, mogła bym cię prosić, żebyś usiadł i zjadł normalnie ?
Dla ciebie wszystko
Na jej twarz wpłynął lekki rumieniec.

 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz