24 grudnia 2012

Rozdział 7

Dwa dni później Naruto siedział w gabinecie Tsunade, składając raport. Tsunade odetchnęła z ulgą, kiedy było już pewne, że Piasek i Mgła stoją murem za nimi. Załamała też ręce kiedy Uzumaki oświadczył jej, że Kei poszedł pod opiekę do Uchihy. Stwierdziła, że pozbywa się uczniów szybciej niż Kakashi i kazała mu iść i odpocząć.

Miesiąc później drużyna siódma pod przewodnictwem młodego mędrca szykowała się do walki.
Macie trzymać się blisko mnie – rozkazał – Macie współpracować i wspierać się nawzajem
Hai, sensei !
Inari, z tyłu, chłopcy osłaniać ją, to nasz jedyny medyk – mówił
Rozumiemy
Idziemy !

Ruszyli do walki przedzierając się przez las. Pierwszą grupą shinobi jaką napotkali była to chmura. Ich genini są dobrze wyszkoleni, dlatego też na chwilę ich zatrzymali. Na nieszczęście, ich Senseiem był Burza Chmury.
Proszę proszę, proszę – zaśmiał się Burza – Kogo ja tutaj widzę, mała banda geninów z Konoha i ich mizerny sesnei...
Burza Chmury, to może być ciekawa walka – zaśmiał się z radością blondyn – Pozwól, że się przedstawię, znacie mnie jako Akuma Hyo – mężczyzna cofnął się dwa kroki – Niestety, muszę was zlikwidować, chyba, że ktoś chce się poddać i przejść na naszą stronę, jest ktoś taki ?
Niestety, z postawy geninów i ich senseia biła pewność siebie.
Przykro mi z tego powodu... – ciało Młodego Mędrca pokryły czerwone znaki a w oczach pojawił się Rinnegan, za to jego ciało oplotła czarno - żółta energia – … niestety, muszę was zlikwidować, Harashin no Jutsu !
Ruszył z ogromną prędkością na swojego przeciwnika, wyciągając obydwie katany.
Katon: Cięcie Wiatru ! – miecz zajarzył się na jasnoniebieski kolor – Futon: Tayasumaki !
Cięcie wiatru i wietrzne tornado pognało w stronę Junina z Kumo. Ten odbił się od ziemi i zaatakował falą wodną
Susano ! – ogromna fioletowa bestia powstała z ziemi, wyciągając dwa wielkie miecze zza pleców – Amataretsu !
Ciało przeciwnika zajęło się czarnym ogniem. Bezskutecznie próbował go ugasić, padł na kolana.
Przeklęty wojowniku ! – wykrztusił – Zniszczyłeś mnie, ale moja wioska się nie podda, poznasz siłę Killera Bee i naszego Kage
Czekam na to z niecierpliwością – wyznał mu po cichu – Żegnaj Burzo, byłeś godnym przeciwnikiem !
Miecz przebił mu serce, a ten padł na ziemię.
Yoh, Kei, kończycie już ?
Nie było co, przeciwnicy nie byli wcale wyszkoleni, Kei i ja załatwiliśmy ich połączonym jutsu – wyznał Tokagera, widać, że ręce mu się trzęsą, no tak, pierwsze kroki są zawsze najgorsze – Ruszajmy dalej ?
Ruszamy !

Wielka wojna shinobi trwała już rok i nie zapowiadało się na jej koniec. Wszyscy wrodzy shinobi dostali zakaz zbliżania się do Naruto i jego drużyny, a na sam ich widok, kazano im uciekać. Kei i Yoh zmienili się nie do poznania. Obaj opanowali swoje żywioły niemal do perfekcji i zostali już Juninami. Kei pod okiem Sasuke dokształcał się w walce błyskawicą i ogniem. Za to Yoh od początku trenowany przez Młodego Mędrca, dopracował żywioły równie dobrze co Kei, dzięki temu ich współpraca szła coraz lepiej. Inari, nie tylko przejęła od Tsunade zdolności medyczne, ale także brutalną siłę i nadpobudliwość. Podpisała również pakt ze ślimakami, dzięki czemu mogła leczyć swoich przyjaciół na odległość. Kei i Yoh nie podpisali jeszcze żadnego paktu, aż do dnia kiedy ich Sensei przyniósł dwa zwoje.
Yoh, podpisz się w tym zielonym, a Kei ty w tym fioletowym – zarządził
A jakie to zwierzęta ?
Zielony to żaba a fioletowy to wąż – wyjaśnił – Nie pytajcie skąd ja je wytrzasnąłem, tylko podpisujcie, a już dzisiaj zaczynamy trening przywołania. Pieczęcie to wół, pies, ptak, małpa, baran.
Dobra, podpisaliśmy się, jakie to były pieczęcie ?
Wół, pies, ptak, małpa, baran – powtórzył – Ale najpierw rozetnijcie sobie kciuk
Spróbowali i...
CO TO MA BYĆ ?! – wydarli się naraz a Inari zachichotała
Jak to co, kijanka i mały wężyk – odpowiedział im Naruto – Inari, a ty co za pierwszym razem przywołałaś ?
Pustą skorupę ślimaka – wyjaśniał – Dopiero po tygodniu udało mi się dobrze opanować przywołanie
Kuchiyose no Jutsu, Kuchiyose no Jutsu – próbowali dalej, ale nadal im nic nie wychodziło, prócz kijanek, jajek i małych węży – Nie poddamy się !

Pod wieczór, kiedy uwolnili ogromne pokłady chakry udało im się przywołać summomony, mniej więcej takie jak oni, co było już sporym postępem. Po tym wyczynie padli praktycznie nieprzytomni.
Prześpijcie się chłopaki, ja będę miał miał dzisiejszą wartę, jutro mamy udać się w stronę Kusa Gakure, podobno tam trwa przetasowanie sił wroga – wyjaśnił im – Spać !

Następnego dnia ruszyli we wskazanym kierunku. Chłopcy cały czas rozmawiali o tym, jak mażą o porządnym jedzeniu ramenu. Poza wioską byli już dwa lata, nie mieli kontaktu ze swoimi starymi przyjaciółmi i trzeba przyznać trochę tęsknili za swoim ciepłym łóżeczkiem, ale na wojnie nie ma co się rozczulać. Przez całą drogę było dziwnie spokojnie
Stać – zatrzymał ich sensei – KAI !
Powietrze zafalowało, a iluzja otaczająca ich rozpłynęła się.
No to się wpierdoliliśmy – westchnął
Shinobi Konoha, zostajecie aresztowani z rozkazu Tsuchikage i Raikage – mówił jeden z setek shinobi – Możesz się poddać po dobroci, albo zostać pokonany siłą
Hmm... wolę drugą opcję – zaśmiał się cicho – Yoh, kolce
Młody shinobi wysunął dziesiątki kolców z ziemi, jednak to było nic, w porównaniu z obecnością tych wszystkich osób. Zaatakowali ich, jednak, co było najdziwniejsze, żaden z ataków ich nie dosięgnął.
Jak to ? – dziwili się, jednakże po chwili zaczęli się cofać
Patrzcie na jego oczy...
Czy to możliwe ?
To On...
Jak to ?
Czarny Mędrzec – generał wymówił ze strachem przydomek blondyna – Jest nas więcej, atakujemy !
Nie ! Czarny Mędrzec jest powiernikiem Rinnegana, żaden nasz atak go nie dosięgnie, panuje nad elementem Yin-Yang, potrafi zamieniać iluzję w rzeczywistość i rzeczywistość w iluzję ! – polemizował jakiś ninja, jednak nie dał rady przekonać swojego przełożonego do zmiany decyzji – Kapitanie !
Do walki !
Banshizen: Yogan Mizumi ! – wykrzyknął – Tekko: Chitan Kabe !
Otoczyło ich jezioro lawy, z dookoła nich pojawiła się bariera ze stali, sufit ze stali oraz podłogę ze stali, bariera nie do pokonania.
Dzieciaki, teraz słuchajcie, wykonam jutsu teleportacji, jednak będę przez to nieprzytomny przez kilka godzin– wyjaśnił im – W tym czasie Yoh ty wytworzysz barierę lodu, Kei wytworzysz barierę z błyskawicy, a ty Inari przygotujesz nocleg i jedzenie.
Sensiei, może ukryję nas też barierą Jutsu niewidzialności, nad którym tyle pracowaliśmy ?
Yoh, jak chcesz, to możesz spróbować – zaczął składać pieczęcie – Banshizen: Bunshi kōbunshi no idō

Ich ciała zaczęły się rozdzielać na drobinki pyłu, aż w końcu zniknęli.
Wylądowali na jakiejś polanie, setki kilometrów od miejsca walki. Stanęli na nogi rozglądając się dookoła. Naruto po kilkudziesięciu sekundach upadł na ziemię.
Sensei, sensei, co ci jest ?! – Inari zaczęła panikować
Spokojnie, mówił przecież, że będzie nieprzytomny – uspokoił ją Kei – Dora bierzemy się do roboty
Kori: Kangoku – ogromna bariera zaczęła się wznosić, ochraniając ich przed niechcianymi gośćmi
Raiton: Hogo !
Futon: Kaze hi hyoji !
Niestety, przez całe te bariery lodu i wiatru wewnątrz zaczęło się ochładzać i to bardzo szybko.
Yoh, w jakiej temperaturze topi się twój lód ?
Spokojnie, zwykły płomień go nie stopi – zapewnił – Czy myślisz o tym samym co ja ?
Hai
Stanęli obok siebie składając razem pieczęcie.
Futon i Katon: Attakai Koro !
Ciepły podmuch rozniósł się po okolicy, podnosząc temperaturę wewnątrz kopuły.

Inari w tym czasie rozpaliła ognisko i porozkładała namioty, złowiła ryby i piekła je na wolnym ogniu, chłopcy zaś doglądali swojego Senseia.
Udało się ? – zapytał cichy słaby głos
Jeszcze jak, pewnie dalej myślą, że jesteśmy w tym pudle – zaśmiał się Kei – Może powinniśmy ich zaskoczyć ?
Tak, nie mamy innego wyjścia jak tam wrócić – potwierdził – Jeżeli taka grupa zacznie po kolei dopadać inne drużyny trzyosobowe, to będzie cienko, jednak mamy wsparcie lisa o dziewięciu ogonach, panterę, żabę i węża
A ja ?
Ty jesteś medykiem, nie wtrącaj się do walki, ukryj się i czekaj, aż któryś będzie potrzebował pomocy
Hai – mruknęła smętnie
Nie zaniżam twojego statusu w zespole, ale bez medyka nic nie zdziałamy
Dobra kapuję
Dzisiaj nie byliśmy przygotowani na to starcie, jutro ich rozwalimy – zamilkł i uśmiechnął do siebie – Może by tak... Bijudama Rasengan, albo Rasen Rasenshuriken Rengan ?
Czym to się różni ?
Bijudama Rasengan to potężne jutsu niszczące wszystko w promieniu pięciuset metrów, a Rasen Rasenshuriken Rendan, to podwójny Rasenshuriken, ten, którym mogę nawet rzucać.
Hmm... może Bijudama Rasengan, jeszcze go nie widzieliśmy
Dobra – zgodził się
Jedzenie gotowe – wykrzyknęła Inari – Smacznego !
Dziękujemy – chłopcy przyjęli pokarm, a kiedy spożyli go poukładali się do łóżek, spać, no prawie wszyscy, Uzumaki stał na zewnątrz, tak na wszelki wypadek...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz