24 grudnia 2012

Rozdział 9

Dzień mijał spokojnie, żadnej walki, żadnego narażania życia. Uzumaki prowadził swoich ulubieńców przez Kanion Dwunastu Mnichów, kiedy dobiegł ich smród palonych, lub rozkładających się ciał.
Co to tak śmierdzi ? – wydarł się Tokagera zatykając nos, on z nich wszystkich miał najczulsze zmysły – Niedaleko była ostra walka, ale tutaj nic nie ma...
Niedaleko jest... Kasai Gakure... – stwierdził Naruto i ruszył biegiem przed siebie, a za nim jego uczniowie – O nie...
Przed nimi rozpościerał się okropny widok. Wioska, która niegdyś słynęła ze swojego piękna i gościnności była tylko ruiną. Nad nią jeszcze unosił się dym, a budynki były trawione przez płomienie

Przeszukać wioskę ! Szukajcie kogoś żywego, szybko !
Hai !
Rozbiegli się po różnych zakątkach wioski. Przez godzinę szukali żywej duszy wśród ciał.

Sensei ! Jest jedna żywa ! – wydarła się Inari – Ale długo nie pociągnie, bez fachowej pomocy medycznej, a tutaj nie mam sprzętu potrzebnego do operacji !
Pobiegł do niej najszybciej jak potrafił.

Neagi... – mruknął – Kuchiyose no Jutsu ! – wielki srebrny lis pojawił się w kłębach dymu – Zabierz ich do Konoha, ja wezmę Neagi do wioski
Jasna sprawa ! Młodzieży wskakujcie !
Jesteś pewien Sensei ?
Jednak ich nie było. Po Naruto i Neagi został czerwony błysk.

Za wolno – powiedział do siebie cicho, patrząc na blade oblicze dziewczyny – Hagane: Tsuyo ! Sage: Onsoku ! Rinnegan: Kikai No Zoka !
Dzięki stalowej wytrzymałości mógł bez problemu połączyć te dwa jutsu, zwiększając dziesięciokrotnie prędkość Harashinu. Skutkiem tego było dotarcie do wioski ukrytej w liściach w przeciągu półtorej godziny. Wparował do szpitala.

Co się stało ?
Kasai zniszczone, jedyna ocalała... ratujcie ją... – to były jedyne słowa, które przeszły mu przez gardło, zanim stracił kontakt z rzeczywistością

Dwa dni później do wioski przybył Rasen Team. Witały ich radosne okrzyki ludzi, cieszących się zakończeniem wojny, a o ich zasługach było głośno. To głównie dzięki nim zakończyła się wojna, gdyż rozgromili trzy główne ośrodki armii wroga, miażdżąc przy okazji znaczną część ich sił. Ich jednak to nie interesowało. Pobiegli co sił do szpitala wypytując o Neagi i Naruto. Zdecydowali, że Yoh i Inari pójdą do dziewczyny a Kei odwiedzi ich nauczyciela. Faktycznie, Chi nie miał wyczucia jeżeli chodzi o sprawy takie jak zniszczenie wioski, a to będzie dla dziewczyny ciężki szok. Weszli do środka. Renshi była przytomna i siedziała na łóżku dłubiąc w obiedzie.

Jak nie będziesz jadła, to prędko stąd nie wyjdziesz – stwierdziła medyczka – Jak się miewasz ?
A jak może czuć się osoba, która straciła wszystko ? Pewnie jeszcze będę musiała znosić docinki tego idioty, jak to ja nędznie wyglądałam, albo jaka to ja jestem słaba
Otóż „Ten Idiota” przyniósł cię tutaj i tylko dzięki niemu żyjesz – mruknął Yoh
Jak...
Ten moment wybrał sobie Kei, żeby wejść do środka.

Nasz sensei to chyba ma zadatki na samobójcę, użyłem na nim Shindan, no wiecie, dzięki niej mogę rozpoznać ostatnio użyte techniki – Tokagera uniósł brwi – Pamiętacie tą technikę, dzięki której jego ciało robi się jak ze stali ? – skinęli głową – Połączył tą technikę z Harashin no Jutsu, prędkością dźwięku i zwiększonymi możliwościami...
Nie rozumiem...
Jednymi słowy... jak by użył więcej chakry mógłby manipulować czasem, jednakże to by go już zabiło
Dalej nie rozumiem... – jego koleżanka z drużyny najwidoczniej miała opóźniony proces myślowy, co denerwowało chłopaka
Wyjaśnię ci to najprościej jak potrafię... w półtorej godziny przebył drogę z Kasai do Konoha...
NANI ?! – wydarła się cała trójka – Jak to możliwe ?!
W jego słowniku nie ma takiego słowa jak „niemożliwe” – zaśmiał się – Ale... nieźle go to uszkodziło
Jak to ?
Normalnie, normalny człowiek pod wpływem takiej prędkości i ilości zużytej chakry gryzł by piach po pięciu minutach, jednak sensei jakoś wytrzymał całą tą podróż
Dlaczego on to zrobił ? – zdziwiła się Neagi, zawsze się kłócili, nie mogli na siebie patrzeć, a On niemal nie zginął ratując JĄ przed śmiercią, to się kupy nie trzymało – Dlaczego ?
A ja wiem ?
Zostaniesz w Konoha Gakure ? – zapytał bezczelnie władca lodu
Nie mam gdzie mieszkać, poza tym, nie wiem czy Hokage mnie przyjmie
Spokojnie, Hokage przyjmie cię bez problemu, a mieszkaniem nie masz się co martwić, zaraz coś skołuję
Pół godziny później wróciła uśmiechnięta dziewczyna z drużyny siódmej.

Załatwiłam ci to mieszkanie i obywatelstwo liścia – wyszczerzyła się i podała klucze a także opaskę wioski
A właściciel domu nie obrazi się, że tam pomieszkasz
Czyj to dom ?
Senseia, ale on się nie obrazi – wyszczerzyła się
No nie wiem...
Spokojnie, to rozkaz Hokage, nie ma nic do gadania... z tego co wiem dostałaś już wypis ze szpitala, możemy już iść – rzuciła jej jakieś ciuchy, lekko poniszczone – Może najpierw na zakupy ?
Nie mam pienię...
O to się nie martw, zniszczyli ci wszystko, tutaj zaczniesz od nowa...

Minęły już dwa tygodnie od zakończenia wojny. Naruto dalej się nie budził, powodując niepokój, z nim związany.
A co jeśli nigdy się nie obudzi ?
Odrzucali od siebie tą myśl jak najdalej. Rasen Team postarał się i znalazł cztery żyjące przyjaciółki Neagi, sprowadzając je do Konoha Gakure, oczywiście skorzystali z tego, że ich Senseia nie ma w domu, a jego mieszkanie, można było raczej nazwać willą. Znajdowało się w niej około 15 pokoi, 8 łazienek, ogromny salon, kuchnia, jadalnia sala treningowa, prywatna biblioteka, gabinet oraz skład broni. Faktycznie, dziewczynom się podobało.

Neg, to twój dom ? – zapytały zaszokowane
Nie, to dom tego chłopaka co mnie uratował – a kiedy zobaczyła ich pytające spojrzenie zaśmiała się cicho – On jest w szpitalu, nieprzytomny
Ah... rozumiem – wypaliła Trish
Chodźcie – zaprosił ich Kei do środka – Zaraz znajdziemy wam jakiś pokój
Weszli na górę, rozglądając się po pokojach.

Wolny, wolny, wolny, pokój Senseia... – mówiąc to Chi zajrzał do środka – znajdźcie jeszcze jeden pokój wolny, ja tu zostanę !
Nie ma mowy – wydarł się na niego Yoh – Posłucha, to jest pokój NASZEGO senseia, więc uszanuj jego prywatność i to nad czym pracuje !
Element Gwiazdy... – przeczytał tytuł jednego ze zwojów, Kei – Dobra, dobra, dobra... Chodźcie dalej... Yoh co robisz ?
Zabezpieczam pokój – mówił, składając pieczęcie – Żeby nikt, poza Senseiem do niego nie wszedł – dotknął ręką drzwi a na nich pojawiły się błękitne znaki, które zniknęły – Bariera Lodu Aktywna !

Pół godziny później siedzieli w salonie, pijąc gorącą czekoladę. Inari robiła im kazanie, gdzie mogą wchodzić, a gdzie nie, a dokładniej mówiąc miały tylko zakaz wstępu do jego pokoju i gabinetu. Reszta budynku była do ich dyspozycji.

Minęły kolejne dwa miesiące, lekarze już powoli tracili nadzieję. Tsunade zaczęła przeprowadzać diagnozę jego ciała na nowo. Niestety, wyniki zaczęły ją przerażać.

Inari, chodź tutaj ! – wydarła się
Tak, Tsunade – sensei ?
Przeczytaj na głos, co tutaj jest napisane ! – podała jej kartkę – Nie pytaj dlaczego
Hai – zgodziła się i wzięła kartkę – Rozpad komórek na poziomie molekularnym, stan krytyczny, szanse na przeżycie 3 % – przeczytała – Kogo to wyniki ?
To wyniki... Naruto
O nie...


Dwie godziny później weszła załamana do domu Uzumakiego, razem z Keiem i Yoh. W kuchni zastali uśmiechniętą Naeagi zmywającą naczynia. Jednak kiedy zobaczyła ból i smutek w oczach dziewczyny z drużyny 7 przerwała pracę i usiadła przy stole.

Co się stało ? – zapytała troskliwie, jednak w odpowiedzi dostała karteczkę – Nie rozumiem, wyjaśnisz o kogo chodzi
Domyśl się ?
Tata, brat, siostra, mama, babcia, dziadek ? – zgadywała
Inari, powiedz nam o co chodzi...
To wyniki badań... naszego... senseia – jej oczy zaszkliły się – Przeczytaj to co jest na samym dole, na głos
Szanse na przeżycie 3 % …
Nie... to nie może być prawda ! – wydarł się Kei szarpiąc za włosy – Nie może
Dziwił mnie fakt, że podczas biegu jego ciało nie zostało rozerwane na strzępy...
Renshi siedziała jakaś taka struta. To w końcu przez nią. Dzięki niemu żyje, ale za jej życie płaci swoim własnym.

Nie przejmuj się Neagi – pocieszył ją Yoh – To był jego wybór, nie miałaś na niego wpływu !
I tak czuję się podle – stwierdziła
Zobaczysz... jeszcze będziesz latać za nim z patelnią, drąc na niego jadaczkę, jaki to on jest nieodpowiedzialny – zaśmiał się Chi – Nie tak łatwo pozbyć się Senseia z tego świata !
Te słowa dodały wszystkim otuchy.

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz